Ola już dawno poszła spać, a ja nadal siedzę na kanapie przeglądając różne portale społecznościowe na moim telefonie. Parę minut po 1 w nocy poszedłem wziąć prysznic. Z łazienki wyszedłem po 10 minutach. Włączyłem jeszcze alarm i poszedłem do swojego pokoju. Położyłem się koło Oli, pocałowałem ją w policzek i zasnąłem.
*Rano*
Gdy się obudziłem, zobaczyłem, że Oli nie ma obok mnie. Wziąłem telefon do ręki telefon, który leżał na szafce obok łóżka i sprawdziłem godzinę. 9:47. Niechętnie wstałem i zszedł na dół do kuchni. Tam jednak nie zastałem dziewczyny tylko mojego psa Pokera.
-Rafa Cię przyprowadziła? - powiedziałem do psa na co on zamerdał ogonem.
Wczoraj poprosiłem ją żeby zabrała Pokera ze sobą do Munira. Chętnie się zgodziła. Zastanawiało mnie to gdzie jest Ola. Z kuchni przeszedłem do salonu, ale tam też jej nie było. Jednak na stoliku zobaczyłem białą kartkę. Wziąłem ją do ręki i przeczytałem to co na niej pisało:
"Musiałam wcześniej wracać do domu. Mama miała mi do powiedzenia coś bardzo ważnego. Zadzwoń/napisz gdy tylko się obudzisz. :)
Ps. Sprawdź instagrama! Kocham Cię, Twoja Ola. ❤ "
Twoja Ola. Jak to cudownie brzmi. Odłożyłem kartkę na stolik i pobiegłem na górę. Chwyciłem telefon do ręki i od razu wszedłem na Instagrama. Na moim profilu zobaczyłem selfie Oli ze mną podczas gdy jeszcze spałem. Opis do zdjęcia był taki: "On tak słodko wygląda gdy śpi! Kocham Cię Ju. ". Opis był napisany po angielsku. Pod zdjęciem zobaczyłem mnóstwo komentarzy. Zobaczyłem także komentarz Rafaeli, Shakiry, Anto i paru moich znajomych. Zamknąłem aplikację i napisałem sms'a do Aleksandry:
"Cześć skarbie! ❤ Sprawdziłem instagrama i muszę przyznać Ci rację! Naprawdę słodko wyglądam gdy śpię, hahaha! Szkoda, że tak wcześnie musiałaś iść. Mam nadzieję, że zobaczymy się wieczorkiem! Kocham Cię! ❤ "
Nie dostałem odpowiedzi, więc zablokowałem telefon i zszedłem ponownie do kuchni w celu zrobienia sobie śniadania. Mój wybór padł na płatki zbożowe z mlekiem. Wsypałem je do miseczki i zalałem zimnym mlekiem. Szybko opróżniłem zawartość miski i włożyłem ją do zmywarki. Trening miałem dziś o 11:30 więc miałem ponad godzinę aby się przygotować. Postanowiłem napisać do Caroliny i zapytać co słychać u niej i Daviego. Szybko wybrałem do niej numer i napisałem wiadomość:
"Cześć Cah! Co tam u Was słychać? :) Wszystko dobrze? Daviś zdrowy? Nie potrzebujecie niczego? Jeśli tak to dzwoń! Pozdrów i ucałuj ode mnie Daviego! Tęsknię za nim!".
Stęskniłem się za moim synem. Nie widzieliśmy się już od paru tygodni. Muszę pogadać z Carol i powiedzieć jej żeby przywiozła do mnie Daviego. Malec pozna w końcu Olę, a ona go. Jestem ciekaw ich reakcji! Moje "przemyślenia" przerwał Poker, który wbiegł do pokoju i zaczął biegać wkoło mnie.
-Poker przestań!
Pies posłusznie wykonał moje polecenie i grzecznie usiadł na podłodze.
-Dobry piesek! - przykucnąłem i pogłaskałem go po mordzie -Idę się ubrać, a Ty tu zostań i poczekaj na mnie - powiedziałem do niego. Ten popatrzył się na mnie swoimi ciemnymi oczami i po chwili się położył. Wyciągnąłem z szafy pierwsze lepsze dresy, czarną koszulkę z jakimś napisem i udałem się do łazienki. Umyłem dokładnie zęby, ułożyłem włosy i przebrałem się w "strój", który sobie wybrałem.
Wróciłem do pokoju i postanowiłem zrobić sobie selfie z Pokerem. Usiadłem na łóżku i zawołałem go do siebie. Chwila moment i selfie z Pokerem zrobione! Przerobiłem je trochę i wstawiłem na Instagrama z opisem: "Poker ❤".
Od razu dostałem mnóstwo polubień i komentarzy. Zerknąłem jeszcze na zegarek w telefonie, który wskazywał godzinę 10:51 i odłożyłem telefon na szafkę. Miałem jeszcze trochę czasu, więc postanowiłem pobawić się z psem. Wziąłem do ręki jego ulubioną piłkę i zacząłem mu ją rzucać.
-Koniec, bo się spóźnię na trening - powiedziałem gdy mój czworonożny przyjaciel przyniósł piłkę -Teraz zostaniesz sam w domu.
Po jego oczach było widać, że posmutniał. Przytuliłem go i szepnąłem, że niedługo wrócę. Poszedłem tylko po swoją torbę na trening i wyszedłem z domu. Odpaliłem samochód i kierowałem się w stronę Camp Nou. Dotarłem przed czasem co mnie bardzo ucieszyło. W szatni przywitałem się z chłopakami i przebrałam się w strój obowiązujący na treningach. Kiedy każdy był gotowy trener zawołał nas na murawę.
Po jego oczach było widać, że posmutniał. Przytuliłem go i szepnąłem, że niedługo wrócę. Poszedłem tylko po swoją torbę na trening i wyszedłem z domu. Odpaliłem samochód i kierowałem się w stronę Camp Nou. Dotarłem przed czasem co mnie bardzo ucieszyło. W szatni przywitałem się z chłopakami i przebrałam się w strój obowiązujący na treningach. Kiedy każdy był gotowy trener zawołał nas na murawę.
OLA:
Obudziłam parę minut po 9. Neymar jeszcze spał. Spał tak słodko, że nie mogłam się oprzeć aby nie zrobić mu zdjęcia. Wzięłam jego telefon, zrobiłam sobie z selfie z nim i wstawiłam na jego Instagrama. Odłożyłam telefon tam gdzie był i teraz do ręki wzięłam swojego iPhone'a. Miałam wiadomość. Była ona od mamy.
"Wracaj szybko do domu. Mam dla Ciebie bardzo ważną wiadomość".
Po przeczytaniu jej od razu poszłam do łazienki się ubrać. Założyłam te same ubrania co wczoraj, rozczesałam włosy i zostawiłam je rozpuszczone. Po cichu wyszłam z sypiali i zeszłam na dół do kuchni. Musiałam zostawić Neymarowi jakąś wiadomość, że wyszłam wcześniej. W salonie znalazłam kartkę i długopis. Napisałam, że musiałam wyjść i to, że wstawiłam zdjęcie na jego Instagrama. Położyłam kartkę na stoliku. Szybko jeszcze założyłam buty i wyszłam z domu. Zamówiłam taksówkę, która po chwili już przyjechała. Wsiadłam do samochodu i powiedziałam kierowcy gdzie ma mnie zawieźć. Po 30-minutowej drodze byłam już pod domem wujka Staszka. Zapłaciłam taksówkarzowi i poszłam do domu.
-Mamo, jestem! - krzyknęłam.
-Twoja mama jest na górze u siebie w pokoju - powiedział Dawid, który wszedł akurat do kuchni.
-Ok, dzięki - rzekłam.
Już miałam iść na górę, ale coś mi tu nie pasowało. Mój kuzyn wydawał się jakiś smutny. Nigdy go takiego nie widziałam.
-Dawid?
-Tak? - zapytał.
-Stało się coś? Jesteś jakiś smutny, przygnębiony. Pierwszy raz Cię takiego widzę. Zawsze chodzisz uśmiechnięty, a dziś? Wyglądasz jakby nie było w Tobie życia.
-Wydaje Ci się. Wszystko jest dobrze - odpowiedział.
-Kłamiesz - powiedziałam.
Było widać, że nie mówi prawdy.
-Mówię prawdę. Nie jestem smutny, tylko zmęczony - powiedział przekonywająco.
-Też tak mówiłam gdy byłam smutna. Miałam takie szczęście, że inni mi wierzyli i nie dopytywali się czy coś się stało. Widzę, że coś jest nie tak. Wiem kiedy ktoś jest smutny, a kiedy jest po prostu zmęczony. Mów co się stało.
-Mówię, że nic się nie stało. I daj mi spokój! - krzyknął.
-Dawid..
-Daj mi spokój, okej?
-Dobra, jak chcesz. Jeśli chciałbyś pogadać to wiesz gdzie mnie szukać - powiedziałam i poszłam na górę.
-Mamuś, jestem - powiedziałam wchodząc do jej pokoju.
-Cześć córeczko - przywitała się ze mną.
-Co to za ważna sprawa? - zapytałam siadając obok niej na łóżku.
-Dziś wieczorem przyjeżdża Twoja kuzynka Angelika. Poznałyście się na pogrzebie babci Anastazji, pamiętasz ją?
-Pogrzeb babci był dziewięć lat temu.. Nie za bardzo ją pamiętam - odpowiedziałam.
-Po pogrzebie bawiłaś się z nią w chowanego. Biegałyście po całej sali! - zaśmiała się.
-Aaa! Ta brunetka! Teraz to już pamiętam! - także się zaśmiałam -A tak właściwie to po co ona tu przyjeżdża? Przez tyle lat w ogóle nie mieliśmy z nią kontaktu, ani z jej rodzicami.
-Jej rodzice zmarli dwa miesiące temu. Mieli wypadek samochodowy. Oboje zmarli na miejscu.
-Ojej.. wiem co ona musi czuć - posmutniałam.
-Pewnie jest załamana. Wiem jaka Ty byłaś po śmierci ojca. Ona straciła i mamę i tatę. Ty masz jeszcze mnie.
-Na jak długo tu przyjeżdża? - zapytałam.
-Nie mam pojęcia. My jesteśmy dla niej najbliższą rodziną. Przyjechałaby do nas do Polski, ale ze względu na to, że my jesteśmy tutaj, to przyjeżdża do wujka.
-A co potem? Jak my wrócimy do Polski? Ona wróci z nami czy zostanie tu w Barcelonie? - zapytałam.
-Możliwe, że wróci z nami. Decyzja będzie należała do niej.
-Poza nami nie ma nikogo innego? Nie ma żadnej rodziny ze strony mamy lub taty?
-Nie ma. Zostaliśmy jej tylko my - odpowiedziała mama.
-A gdzie będzie spać? Więcej pokoi nie ma aby miała pokój sama.
-Będzie spać u Ciebie w pokoju lub u Kamili.
-Okej - odpowiedziałam krótko.
Muszę przyznać, że nie za bardzo odpowiadało mi to, że Angelika może spać u mnie w pokoju. Nie lubię być w tym samym pomieszczeniu z kimś kogo praktycznie nie znam. Może na początek będzie nocować u Kamili, a gdy ją lepiej poznam to będzie spała u mnie.
-Poznacie się, powspominacie jak się razem bawiłyście - zobaczyłam uśmiech na twarzy mojej mamy.
-Pamiętam, że ona zawsze zabierała mi zabawki - zaśmiałam się.
-Też to pamiętam. Zawsze jak oni pojechali od nas to mówiłaś, że zabierała Ci te zabawki i, że nie chcesz aby do Ciebie przyjeżdżała - moja mama także się zaśmiała.
-Pamiętam to, pamiętam.
-No to co miałam Ci powiedzieć, to powiedziałam.
-Ok, to ja idę się przebrać - oznajmiłam i wyszłam z pokoju.
Zanim udałam się do mojego pokoju wstąpiłam jeszcze do Kamili.
-Cześć! - krzyknęłam.
-Nikt głuchy nie jest!
-Co Ty taka nie w humorze? - zapytałam.
-Marc od dwóch dni w ogóle nie dzwoni, nie pisze - odpowiedziała.
-A Ty pisałaś, dzwoniłaś do niego?
-Chyba ze sto razy! Nie odpisuje ani nie odbiera! Nic!
-To ja do niego zadzwonię, podaj mi jego numer - powiedziałam.
Po chwili już dzwoniłam do chłopaka mojej kuzynki. Po pięciu sygnałach nie odebrał, więc się rozłączyłam.
-Ode mnie też nie odbiera.
-Pewnie ma mnie już gdzieś! Chciał mnie tylko przelecieć! - po jej policzku zaczynały spływać łzy.
-Kamila, nie płacz! Może zgubił mu się telefon czy coś - próbowałam ją pocieszyć - Wiem! Chłopaki mają dziś trening.
-I co w związku z tym? - zapytała Kamila ocierając łzy.
-Pójdziemy na ten trening i pogadasz z Marcem - odpowiedziałam.
-Okej, a o której mają trening?
-Chyba o w pół do dwunastej - odpowiedziałam.
-A jest po dziesiątej - powiedziała Kamila spoglądając na zegarek w swoim telefonie.
-To szykuj się, ja idę wziąć prysznic i się przebrać - oznajmiłam i wyszłam z pomieszczenia.
Weszłam do swojego pokoju i od razu skierowałam się do łazienki. Tam wzięłam szybki, orzeźwiający prysznic. Po 10 minutach wyszłam z łazienki owinięta ręcznikiem. Podeszłam do szafy i po krótki namyśle postanowiłam, że założę to:
Obudziłam parę minut po 9. Neymar jeszcze spał. Spał tak słodko, że nie mogłam się oprzeć aby nie zrobić mu zdjęcia. Wzięłam jego telefon, zrobiłam sobie z selfie z nim i wstawiłam na jego Instagrama. Odłożyłam telefon tam gdzie był i teraz do ręki wzięłam swojego iPhone'a. Miałam wiadomość. Była ona od mamy.
"Wracaj szybko do domu. Mam dla Ciebie bardzo ważną wiadomość".
Po przeczytaniu jej od razu poszłam do łazienki się ubrać. Założyłam te same ubrania co wczoraj, rozczesałam włosy i zostawiłam je rozpuszczone. Po cichu wyszłam z sypiali i zeszłam na dół do kuchni. Musiałam zostawić Neymarowi jakąś wiadomość, że wyszłam wcześniej. W salonie znalazłam kartkę i długopis. Napisałam, że musiałam wyjść i to, że wstawiłam zdjęcie na jego Instagrama. Położyłam kartkę na stoliku. Szybko jeszcze założyłam buty i wyszłam z domu. Zamówiłam taksówkę, która po chwili już przyjechała. Wsiadłam do samochodu i powiedziałam kierowcy gdzie ma mnie zawieźć. Po 30-minutowej drodze byłam już pod domem wujka Staszka. Zapłaciłam taksówkarzowi i poszłam do domu.
-Mamo, jestem! - krzyknęłam.
-Twoja mama jest na górze u siebie w pokoju - powiedział Dawid, który wszedł akurat do kuchni.
-Ok, dzięki - rzekłam.
Już miałam iść na górę, ale coś mi tu nie pasowało. Mój kuzyn wydawał się jakiś smutny. Nigdy go takiego nie widziałam.
-Dawid?
-Tak? - zapytał.
-Stało się coś? Jesteś jakiś smutny, przygnębiony. Pierwszy raz Cię takiego widzę. Zawsze chodzisz uśmiechnięty, a dziś? Wyglądasz jakby nie było w Tobie życia.
-Wydaje Ci się. Wszystko jest dobrze - odpowiedział.
-Kłamiesz - powiedziałam.
Było widać, że nie mówi prawdy.
-Mówię prawdę. Nie jestem smutny, tylko zmęczony - powiedział przekonywająco.
-Też tak mówiłam gdy byłam smutna. Miałam takie szczęście, że inni mi wierzyli i nie dopytywali się czy coś się stało. Widzę, że coś jest nie tak. Wiem kiedy ktoś jest smutny, a kiedy jest po prostu zmęczony. Mów co się stało.
-Mówię, że nic się nie stało. I daj mi spokój! - krzyknął.
-Dawid..
-Daj mi spokój, okej?
-Dobra, jak chcesz. Jeśli chciałbyś pogadać to wiesz gdzie mnie szukać - powiedziałam i poszłam na górę.
-Mamuś, jestem - powiedziałam wchodząc do jej pokoju.
-Cześć córeczko - przywitała się ze mną.
-Co to za ważna sprawa? - zapytałam siadając obok niej na łóżku.
-Dziś wieczorem przyjeżdża Twoja kuzynka Angelika. Poznałyście się na pogrzebie babci Anastazji, pamiętasz ją?
-Pogrzeb babci był dziewięć lat temu.. Nie za bardzo ją pamiętam - odpowiedziałam.
-Po pogrzebie bawiłaś się z nią w chowanego. Biegałyście po całej sali! - zaśmiała się.
-Aaa! Ta brunetka! Teraz to już pamiętam! - także się zaśmiałam -A tak właściwie to po co ona tu przyjeżdża? Przez tyle lat w ogóle nie mieliśmy z nią kontaktu, ani z jej rodzicami.
-Jej rodzice zmarli dwa miesiące temu. Mieli wypadek samochodowy. Oboje zmarli na miejscu.
-Ojej.. wiem co ona musi czuć - posmutniałam.
-Pewnie jest załamana. Wiem jaka Ty byłaś po śmierci ojca. Ona straciła i mamę i tatę. Ty masz jeszcze mnie.
-Na jak długo tu przyjeżdża? - zapytałam.
-Nie mam pojęcia. My jesteśmy dla niej najbliższą rodziną. Przyjechałaby do nas do Polski, ale ze względu na to, że my jesteśmy tutaj, to przyjeżdża do wujka.
-A co potem? Jak my wrócimy do Polski? Ona wróci z nami czy zostanie tu w Barcelonie? - zapytałam.
-Możliwe, że wróci z nami. Decyzja będzie należała do niej.
-Poza nami nie ma nikogo innego? Nie ma żadnej rodziny ze strony mamy lub taty?
-Nie ma. Zostaliśmy jej tylko my - odpowiedziała mama.
-A gdzie będzie spać? Więcej pokoi nie ma aby miała pokój sama.
-Będzie spać u Ciebie w pokoju lub u Kamili.
-Okej - odpowiedziałam krótko.
Muszę przyznać, że nie za bardzo odpowiadało mi to, że Angelika może spać u mnie w pokoju. Nie lubię być w tym samym pomieszczeniu z kimś kogo praktycznie nie znam. Może na początek będzie nocować u Kamili, a gdy ją lepiej poznam to będzie spała u mnie.
-Poznacie się, powspominacie jak się razem bawiłyście - zobaczyłam uśmiech na twarzy mojej mamy.
-Pamiętam, że ona zawsze zabierała mi zabawki - zaśmiałam się.
-Też to pamiętam. Zawsze jak oni pojechali od nas to mówiłaś, że zabierała Ci te zabawki i, że nie chcesz aby do Ciebie przyjeżdżała - moja mama także się zaśmiała.
-Pamiętam to, pamiętam.
-No to co miałam Ci powiedzieć, to powiedziałam.
-Ok, to ja idę się przebrać - oznajmiłam i wyszłam z pokoju.
Zanim udałam się do mojego pokoju wstąpiłam jeszcze do Kamili.
-Cześć! - krzyknęłam.
-Nikt głuchy nie jest!
-Co Ty taka nie w humorze? - zapytałam.
-Marc od dwóch dni w ogóle nie dzwoni, nie pisze - odpowiedziała.
-A Ty pisałaś, dzwoniłaś do niego?
-Chyba ze sto razy! Nie odpisuje ani nie odbiera! Nic!
-To ja do niego zadzwonię, podaj mi jego numer - powiedziałam.
Po chwili już dzwoniłam do chłopaka mojej kuzynki. Po pięciu sygnałach nie odebrał, więc się rozłączyłam.
-Ode mnie też nie odbiera.
-Pewnie ma mnie już gdzieś! Chciał mnie tylko przelecieć! - po jej policzku zaczynały spływać łzy.
-Kamila, nie płacz! Może zgubił mu się telefon czy coś - próbowałam ją pocieszyć - Wiem! Chłopaki mają dziś trening.
-I co w związku z tym? - zapytała Kamila ocierając łzy.
-Pójdziemy na ten trening i pogadasz z Marcem - odpowiedziałam.
-Okej, a o której mają trening?
-Chyba o w pół do dwunastej - odpowiedziałam.
-A jest po dziesiątej - powiedziała Kamila spoglądając na zegarek w swoim telefonie.
-To szykuj się, ja idę wziąć prysznic i się przebrać - oznajmiłam i wyszłam z pomieszczenia.
Weszłam do swojego pokoju i od razu skierowałam się do łazienki. Tam wzięłam szybki, orzeźwiający prysznic. Po 10 minutach wyszłam z łazienki owinięta ręcznikiem. Podeszłam do szafy i po krótki namyśle postanowiłam, że założę to:
Wróciłam do łazienki i założyłam wybrane przez siebie ubrania. Włosy związałam w luźnego koka i szybko jeszcze poprawiłam makijaż.
Akurat gdy wychodziłam z łazienki, do pokoju weszła Kamila.
-Gotowa? - zapytała.
-Tak - odpowiedziałam z uśmiechem.
-Ok, to idziemy?
-Idziemy - powiedziałam.
Wzięłam do ręki telefon i obie wyszłyśmy z pokoju.
-Mamo, idziemy na Camp Nou. Wrócimy za dwie godziny - rzekła Kamila do swojej mamy gdy mijałyśmy się z nią na schodach.
-Dobrze - odpowiedziała krótko.
-Zrobimy sobie spacerek czy zamawiamy taksówkę? - zapytałam gdy wiązałam białe sznurówki.
-Spacerek - odpowiedziała Kamila.
-Okej, to chodźmy - powiedziałam po czym obie wyszłyśmy z domu.
Pogoda była jak zwykle cudowna. Świeciło słońce, wiał lekki wiatr.
Cała droga na stadion zleciała nam na rozmawianiu. Głównym tematem naszej rozmowy był przyjazd Angeliki.
-Ola, a jeśli Marc naprawdę ze mną zerwie? - zapytała Kamila zmartwionym głosem.
-Daj spokój. Jestem pewna, że tak nie będzie. Marc zresztą nie wygląda na takiego co ma panienkę tylko na jedną noc, a potem z nią zrywa.
-Obyś miała rację - rzekła, gdy właśnie wchodziłyśmy na stadion.
-I mam rację - odpowiedziałam.
-Idę skorzystać z toalety, a Ty idź już na trybuny - powiedziała Kama.
-Ok!
Szłam po murawie gdy usłyszałam jak ktoś woła moje imię. Odwróciłam się i zobaczyłam Neymara biegnącego w moją stronę.
-Ola, co Ty tu robisz? - zapytał lekko zdziwiony.
-Przyszłam na trening - odpowiedziałam.
-To czemu nic nie napisałaś, że przyjdziesz? - zapytał.
-Przyszłam tu, bo Kamila ma zamiar pogadać z Marcem. Nie pisze, nie dzwoni do niej od dwóch dni. Chce to z nim wyjaśnić - wytłumaczyłam mu.
-Aaa, okej - uśmiechnął się.
-Dobra, leć na trening. Pogadamy później - powiedziałam.
Neymar dał mi jeszcze buziaka w policzek i pobiegł do kolegów, którzy wykonywali już ćwiczenia. Ja natomiast poszłam na trybuny, gdzie siedziała Kamila.
-I co? Gadałaś z nim? - zapytałam.
-Nie, pogadam z nim jak skończy trening - odpowiedziała.
-Marc co chwilę się tu patrzy - powiedziałam zgodnie z prawdą.
-Wiem, zauważyłam - rzekła kuzynka.
Resztę treningu przegadałyśmy. Zrobiłyśmy sobie także selfie, które potem wstawiłam na Instagrama.
Gdy po dwóch godzinach chłopaki skończyli trening, Kamila poszła pogadać z Bartrą a ja zostałam na trybunach.
-Co Twoja mama miała Ci ważnego do powiedzenia, że tak szybko uciekłaś? - zapytał Neymar siadając obok mnie.
-Przyjeżdża moja kuzynka. Ledwo co ją pamiętam. Jej rodzice zginęli w wypadku samochodowym. Zostaliśmy jej tylko my. Nikogo poza nami nie ma. My jesteśmy dla niej jedyną rodziną - odpowiedziałam.
-A co będzie jeśli Ty wrócisz do Polski? - zapytał.
-Ona wróci ze mną i z moją mamą.
-A co będzie z nami? - spojrzał mi prosto w oczy.
-Nie wiem.. będziemy musieli jakoś dać sobie radę. Przecież jest internet i te sprawy - uśmiechnęłam się -Wiadomo, że nie będę mogła do Ciebie przylatywać jak będę miała wolne w szkole, bo mnie na to nie stać. Damy sobie radę, zobaczysz - przytuliłam się do niego.
Siedziałam tak wtulona do Brazylijczyka aż do momentu gdy przyszła Kamila.
-I co? Wyjaśniliście sobie wszystko? - zapytałam.
-Tak. Miałaś rację! - uśmiechnęła się.
-Zgubił telefon? - zaśmiałam się.
-Tak. Był gdzieś na plaży i go zgubił - powiedziała.
-No widzisz! A Ty niepotrzebnie wymyślałaś nie wiadomo co!
-Było, minęło! Marc zaprosił mnie dziś na imprezę. Miałam Wam przekazać, że też jesteście zaproszeni - rzekła.
-Mówię od razu, że nie idę - powiedziałam.
-Czemu? - powiedziała Kamila i Neymar w tym samym czasie.
-Ciągle jakieś imprezy! Nie macie tego dość?
Neymar i Kamila popatrzyli na siebie i odpowiedzieli równo:
-Nie!
-Może Wy nie, ale ja tak! Nie mam zamiaru prawie każdego wieczoru spędzać na imprezowaniu.
-Okej, przecież nikt Ci nie każe iść - powiedziała Kama.
-Jeśli Ty nie idziesz, to ja też nie idę - wtrącił Neymar.
-Chcesz iść to sobie idź, mną się nie przejmuj - powiedziałam i zeszłam z trybun.
-Ola, zaczekaj! - krzyknął Juninho.
Złapał mnie za rękę i odwrócił tak, że patrzyłam mu prosto w oczy.
-Jeśli chcesz możemy ten wieczór spędzić razem - powiedział.
-Chcesz iść do Marca na imprezę to idź. Zresztą dziś wieczorem przyjeżdża Angelika - powiedziałam.
-To teraz jak ona przyjedzie to w ogóle nie będziesz miała dla mnie czasu - rzekł.
-Jak to nie? Przecież nie będę z nią przesiadywać całymi dniami i wieczorami! Kamila też jest - powiedziałam -Będziemy się nadal spotykać.
-Obiecujesz? - zapytał.
-Obiecuję.
-I nie złość się, ok?
-Ok! - odpowiedziałam.
Po tych słowach Neymar mnie pocałował. Całowaliśmy się do momentu aż zabrakło nam powietrza.
-Kocham Cię - powiedział Ney.
-Ja Ciebie też! - odpowiedziałam.
-Masz ochotę na lody? - zapytał.
-Jasne! - odpowiedziałam uradowana.
-Kamila, idziesz z nami na lody? - zwrócił się z pytaniem do Kamili.
-Nie, teraz jadę z Marcem do niego - odpowiedziała podchodząc do nas.
-Okej, to my idziemy na lody - oznajmiłam.
Mieliśmy już iść z Neymarem, ale coś mi się przypomniało.
-Kamila, a pamiętasz, że dziś wieczorem przyjeżdża Angelika? - zapytałam.
-Pamiętam, pamiętam - odpowiedziała.
-No, a przecież idziesz na imprezę i... - nie dała mi dokończyć.
-I zobaczę się z nią jutro rano. Może spać u mnie w pokoju - powiedziała.
-Dobrze, ale wydaje mi się, że Twoja mama nie zgodzi się żebyś poszła na imprezę akurat kiedy ona przyjeżdża - powiedziałam.
-Pogadam z nią i na pewno się zgodzi - rzekła -Dobra, idę bo Marc na mnie już czeka! - powiedziała wskazując na chłopaka, który stał przy wyjściu.
-Okej, spotkamy się domu!
-To co? Jedziemy? - zapytał brunet.
-Jedziemy! - uśmiechnęłam się.
Opuściliśmy stadion trzymając się za ręce. Gdy doszliśmy do białego Audi, Brazylijczyk jak zwykle otworzył mi drzwi, a sam po chwili siedział na miejscu kierowcy. Odpalił silnik i wyjechał z parkingu. Jak to miał w zwyczaju, włączył radio i naszą ulubioną piosenkę. Od razu zaczął ją śpiewać. Dołączyłam do niego. Cała droga zleciała nam na śpiewaniu brazylijskich i hiszpańskich piosenek.
-Jesteśmy na miejscu - powiedział chłopak parkując samochód na parkingu przed małą restauracją.
Pierwszy wysiadł z auta, okrążył samochód i otworzył mi drzwi. Wysiadłam z auta i oboje udaliśmy się do środka.
-Jaki smak chcesz? - zapytał.
-Czekoladowy i truskawkowy - odpowiedziałam.
-Ok, idź zająć miejsce, a ja złożę zamówienie.
Jak na tak małą restaurację przebywało tu wiele ludzi. Znalazłam jeden wolny stolik i usiadłam przy nim. Na mojego chłopaka nie musiałam długo czekać. Przyszedł po paru minutach z lodami w rękach.
-Proszę, to dla Ciebie - powiedział podając mi loda z dwiema gałkami.
-Dziękuję - uśmiechnęłam się.
Rozmawialiśmy, śmialiśmy się jedząc lody. W pewnej chwili do naszego stolika podeszła dziewczynka z brązowymi włosami i poprosiła Neymara o autograf. Juninho chętnie się zgodził i podpisał się na kartce, którą podała mu słodka brunetka. Poprosiła jeszcze o zdjęcie. Neymar także się zgodził.
-Ola, zrobisz nam zdjęcie? - zapytał.
-Jasne!
Wzięłam do ręki telefon dziewczynki i zrobiłam kilka zdjęć.
-Poczekajcie chwilę. Zrobię Wam jeszcze zdjęcie moim telefonem.
Tak jak powiedziałam, tak też zrobiłam. Mała brunetka cmoknęła Neymara w policzek i akurat w tym momencie udało mi się zrobić im zdjęcie.
-Gotowe - powiedziałam z uśmiechem.
Dziewczynka podziękowała i odeszła.
-Masz wspaniałych fanów - powiedziałam.
-Wiem. Jestem bardzo szczęśliwy, że ich mam! - uśmiechnął się.
Rozmawiając na wiele tematów, dokończyliśmy jeść nasze lody.
-Zbieramy się? - zapytałam.
-Tak - rzekł Neymar.
Zanim jeszcze wyszliśmy Brazylijczyk zapłacił za lody.
-Jedziemy do mnie? - zapytał.
-Wiesz.. chciałam pomóc coś mamie i cioci.. W końcu Angelika przyjeżdża i wiesz..
-Dobrze, to odwiozę Cię do domu - powiedział.
-Dziękuję.
Całą drogę do domu rozmyślałam o tym jaka będzie ta Angelika. Czy ją polubię, czy ona polubi mnie. Czasami zamieniłam parę słów z '11' Barcelony, a tak to oboje siedzieliśmy cicho.
-Zadzwonisz wieczorem? - zapytał Neymar gdy staliśmy pod domem wujka.
-A nie idziesz na imprezę?
-Nie. Zostanę w domu i może pooglądam jakieś filmy - odpowiedział.
-Może zadzwoń do Rafaeli? Może wpadnie do Ciebie. Przydało by się spędzić czas z siostrą - uśmiechnęłam się.
-Dobry pomysł - puścił mi oczko.
-Dobra, zadzwonię wieczorem - rzekłam.
-Okej, będę czekał na Twój telefon - powiedział po czym namiętnie pocałował mnie w usta.
-Do zobaczenia! - powiedziałam po skończonym pocałunku i wyszłam z auta.
-Jestem - krzyknęłam wchodząc do domu. Ściągnęłam buty i udałam się do salonu, gdzie zastałam mamę i ciocię.
-A Kamila gdzie? - zapytała ciocia.
-Pojechała do Marca - odpowiedziałam siadając na kanapie.
-Do tego swojego chłopaka? - zapytała ponownie ciocia.
-Tak - zaśmiałam się.
-Nie mówiła o której wróci?
-Nie - odpowiedziałam.
-No dobrze, zadzwonię do niej później dowiedzieć się o której ma zamiar wrócić do domu - rzekła ciocia -A teraz co? Bierzemy się za przygotowywanie potraw na dzisiejszy wieczór?
-Jasne! - odpowiedziałam.
We trójkę udałyśmy się do kuchni. Ja zajęłam się za przygotowywanie sałatki, mama przygotowywała różne przekąski, a ciocia robiła ciasto. Dawida i wujka jak zwykle nie było w domu, więc musiałyśmy sobie poradzić ze wszystkim we trójkę. Po trzech godzinach pracy wszystko było gotowe na tip top. Talerze, szklanki, sztućce, przygotowane przez nas potrawy oraz inne potrzebne rzeczy były już wyłożone na stole. Teraz zostało nam tylko posprzątać ten cały bałagan w kuchni. Sprzątałyśmy prawie godzinę.
-Wszystko posprzątane! - powiedziałam odkładając ostatni talerz do szafki.
-Dziękuję Wam za pomoc - powiedziała ciocia do mnie i do mamy.
-Ciociu wiesz, że na mnie możesz zawsze liczyć - uśmiechnęłam się.
-Wiem kochanie, wiem - ciocia także się uśmiechnęła.
-Idę do siebie na górę. Jeśli potrzebowałybyście jeszcze pomocy to wołajcie - powiedziałam i udałam się do swojego pokoju.
Włączyłam laptopa i postanowiłam zadzwonić do Dominiki na Skype. Odebrała od razu. Na początku gadałyśmy o wakacjach, potem temat przeszedł na mój związek z Neymarem. Dominika do tej pory nie wiedziała, że z nim jestem. Dowiedziała się po tym jak dodałam zdjęcie na Instagrama. Tak więc do samego wieczora rozmawiałam z Dominiką i ze szczegółami opowiadałam jej historię jak poznałam Neymara i jak nasza znajomość przerodziła się w miłość.
Akurat gdy wychodziłam z łazienki, do pokoju weszła Kamila.
-Gotowa? - zapytała.
-Tak - odpowiedziałam z uśmiechem.
-Ok, to idziemy?
-Idziemy - powiedziałam.
Wzięłam do ręki telefon i obie wyszłyśmy z pokoju.
-Mamo, idziemy na Camp Nou. Wrócimy za dwie godziny - rzekła Kamila do swojej mamy gdy mijałyśmy się z nią na schodach.
-Dobrze - odpowiedziała krótko.
-Zrobimy sobie spacerek czy zamawiamy taksówkę? - zapytałam gdy wiązałam białe sznurówki.
-Spacerek - odpowiedziała Kamila.
-Okej, to chodźmy - powiedziałam po czym obie wyszłyśmy z domu.
Pogoda była jak zwykle cudowna. Świeciło słońce, wiał lekki wiatr.
Cała droga na stadion zleciała nam na rozmawianiu. Głównym tematem naszej rozmowy był przyjazd Angeliki.
-Ola, a jeśli Marc naprawdę ze mną zerwie? - zapytała Kamila zmartwionym głosem.
-Daj spokój. Jestem pewna, że tak nie będzie. Marc zresztą nie wygląda na takiego co ma panienkę tylko na jedną noc, a potem z nią zrywa.
-Obyś miała rację - rzekła, gdy właśnie wchodziłyśmy na stadion.
-I mam rację - odpowiedziałam.
-Idę skorzystać z toalety, a Ty idź już na trybuny - powiedziała Kama.
-Ok!
Szłam po murawie gdy usłyszałam jak ktoś woła moje imię. Odwróciłam się i zobaczyłam Neymara biegnącego w moją stronę.
-Ola, co Ty tu robisz? - zapytał lekko zdziwiony.
-Przyszłam na trening - odpowiedziałam.
-To czemu nic nie napisałaś, że przyjdziesz? - zapytał.
-Przyszłam tu, bo Kamila ma zamiar pogadać z Marcem. Nie pisze, nie dzwoni do niej od dwóch dni. Chce to z nim wyjaśnić - wytłumaczyłam mu.
-Aaa, okej - uśmiechnął się.
-Dobra, leć na trening. Pogadamy później - powiedziałam.
Neymar dał mi jeszcze buziaka w policzek i pobiegł do kolegów, którzy wykonywali już ćwiczenia. Ja natomiast poszłam na trybuny, gdzie siedziała Kamila.
-I co? Gadałaś z nim? - zapytałam.
-Nie, pogadam z nim jak skończy trening - odpowiedziała.
-Marc co chwilę się tu patrzy - powiedziałam zgodnie z prawdą.
-Wiem, zauważyłam - rzekła kuzynka.
Resztę treningu przegadałyśmy. Zrobiłyśmy sobie także selfie, które potem wstawiłam na Instagrama.
Gdy po dwóch godzinach chłopaki skończyli trening, Kamila poszła pogadać z Bartrą a ja zostałam na trybunach.
-Co Twoja mama miała Ci ważnego do powiedzenia, że tak szybko uciekłaś? - zapytał Neymar siadając obok mnie.
-Przyjeżdża moja kuzynka. Ledwo co ją pamiętam. Jej rodzice zginęli w wypadku samochodowym. Zostaliśmy jej tylko my. Nikogo poza nami nie ma. My jesteśmy dla niej jedyną rodziną - odpowiedziałam.
-A co będzie jeśli Ty wrócisz do Polski? - zapytał.
-Ona wróci ze mną i z moją mamą.
-A co będzie z nami? - spojrzał mi prosto w oczy.
-Nie wiem.. będziemy musieli jakoś dać sobie radę. Przecież jest internet i te sprawy - uśmiechnęłam się -Wiadomo, że nie będę mogła do Ciebie przylatywać jak będę miała wolne w szkole, bo mnie na to nie stać. Damy sobie radę, zobaczysz - przytuliłam się do niego.
Siedziałam tak wtulona do Brazylijczyka aż do momentu gdy przyszła Kamila.
-I co? Wyjaśniliście sobie wszystko? - zapytałam.
-Tak. Miałaś rację! - uśmiechnęła się.
-Zgubił telefon? - zaśmiałam się.
-Tak. Był gdzieś na plaży i go zgubił - powiedziała.
-No widzisz! A Ty niepotrzebnie wymyślałaś nie wiadomo co!
-Było, minęło! Marc zaprosił mnie dziś na imprezę. Miałam Wam przekazać, że też jesteście zaproszeni - rzekła.
-Mówię od razu, że nie idę - powiedziałam.
-Czemu? - powiedziała Kamila i Neymar w tym samym czasie.
-Ciągle jakieś imprezy! Nie macie tego dość?
Neymar i Kamila popatrzyli na siebie i odpowiedzieli równo:
-Nie!
-Może Wy nie, ale ja tak! Nie mam zamiaru prawie każdego wieczoru spędzać na imprezowaniu.
-Okej, przecież nikt Ci nie każe iść - powiedziała Kama.
-Jeśli Ty nie idziesz, to ja też nie idę - wtrącił Neymar.
-Chcesz iść to sobie idź, mną się nie przejmuj - powiedziałam i zeszłam z trybun.
-Ola, zaczekaj! - krzyknął Juninho.
Złapał mnie za rękę i odwrócił tak, że patrzyłam mu prosto w oczy.
-Jeśli chcesz możemy ten wieczór spędzić razem - powiedział.
-Chcesz iść do Marca na imprezę to idź. Zresztą dziś wieczorem przyjeżdża Angelika - powiedziałam.
-To teraz jak ona przyjedzie to w ogóle nie będziesz miała dla mnie czasu - rzekł.
-Jak to nie? Przecież nie będę z nią przesiadywać całymi dniami i wieczorami! Kamila też jest - powiedziałam -Będziemy się nadal spotykać.
-Obiecujesz? - zapytał.
-Obiecuję.
-I nie złość się, ok?
-Ok! - odpowiedziałam.
Po tych słowach Neymar mnie pocałował. Całowaliśmy się do momentu aż zabrakło nam powietrza.
-Kocham Cię - powiedział Ney.
-Ja Ciebie też! - odpowiedziałam.
-Masz ochotę na lody? - zapytał.
-Jasne! - odpowiedziałam uradowana.
-Kamila, idziesz z nami na lody? - zwrócił się z pytaniem do Kamili.
-Nie, teraz jadę z Marcem do niego - odpowiedziała podchodząc do nas.
-Okej, to my idziemy na lody - oznajmiłam.
Mieliśmy już iść z Neymarem, ale coś mi się przypomniało.
-Kamila, a pamiętasz, że dziś wieczorem przyjeżdża Angelika? - zapytałam.
-Pamiętam, pamiętam - odpowiedziała.
-No, a przecież idziesz na imprezę i... - nie dała mi dokończyć.
-I zobaczę się z nią jutro rano. Może spać u mnie w pokoju - powiedziała.
-Dobrze, ale wydaje mi się, że Twoja mama nie zgodzi się żebyś poszła na imprezę akurat kiedy ona przyjeżdża - powiedziałam.
-Pogadam z nią i na pewno się zgodzi - rzekła -Dobra, idę bo Marc na mnie już czeka! - powiedziała wskazując na chłopaka, który stał przy wyjściu.
-Okej, spotkamy się domu!
-To co? Jedziemy? - zapytał brunet.
-Jedziemy! - uśmiechnęłam się.
Opuściliśmy stadion trzymając się za ręce. Gdy doszliśmy do białego Audi, Brazylijczyk jak zwykle otworzył mi drzwi, a sam po chwili siedział na miejscu kierowcy. Odpalił silnik i wyjechał z parkingu. Jak to miał w zwyczaju, włączył radio i naszą ulubioną piosenkę. Od razu zaczął ją śpiewać. Dołączyłam do niego. Cała droga zleciała nam na śpiewaniu brazylijskich i hiszpańskich piosenek.
-Jesteśmy na miejscu - powiedział chłopak parkując samochód na parkingu przed małą restauracją.
Pierwszy wysiadł z auta, okrążył samochód i otworzył mi drzwi. Wysiadłam z auta i oboje udaliśmy się do środka.
-Jaki smak chcesz? - zapytał.
-Czekoladowy i truskawkowy - odpowiedziałam.
-Ok, idź zająć miejsce, a ja złożę zamówienie.
Jak na tak małą restaurację przebywało tu wiele ludzi. Znalazłam jeden wolny stolik i usiadłam przy nim. Na mojego chłopaka nie musiałam długo czekać. Przyszedł po paru minutach z lodami w rękach.
-Proszę, to dla Ciebie - powiedział podając mi loda z dwiema gałkami.
-Dziękuję - uśmiechnęłam się.
Rozmawialiśmy, śmialiśmy się jedząc lody. W pewnej chwili do naszego stolika podeszła dziewczynka z brązowymi włosami i poprosiła Neymara o autograf. Juninho chętnie się zgodził i podpisał się na kartce, którą podała mu słodka brunetka. Poprosiła jeszcze o zdjęcie. Neymar także się zgodził.
-Ola, zrobisz nam zdjęcie? - zapytał.
-Jasne!
Wzięłam do ręki telefon dziewczynki i zrobiłam kilka zdjęć.
-Poczekajcie chwilę. Zrobię Wam jeszcze zdjęcie moim telefonem.
Tak jak powiedziałam, tak też zrobiłam. Mała brunetka cmoknęła Neymara w policzek i akurat w tym momencie udało mi się zrobić im zdjęcie.
-Gotowe - powiedziałam z uśmiechem.
Dziewczynka podziękowała i odeszła.
-Masz wspaniałych fanów - powiedziałam.
-Wiem. Jestem bardzo szczęśliwy, że ich mam! - uśmiechnął się.
Rozmawiając na wiele tematów, dokończyliśmy jeść nasze lody.
-Zbieramy się? - zapytałam.
-Tak - rzekł Neymar.
Zanim jeszcze wyszliśmy Brazylijczyk zapłacił za lody.
-Jedziemy do mnie? - zapytał.
-Wiesz.. chciałam pomóc coś mamie i cioci.. W końcu Angelika przyjeżdża i wiesz..
-Dobrze, to odwiozę Cię do domu - powiedział.
-Dziękuję.
Całą drogę do domu rozmyślałam o tym jaka będzie ta Angelika. Czy ją polubię, czy ona polubi mnie. Czasami zamieniłam parę słów z '11' Barcelony, a tak to oboje siedzieliśmy cicho.
-Zadzwonisz wieczorem? - zapytał Neymar gdy staliśmy pod domem wujka.
-A nie idziesz na imprezę?
-Nie. Zostanę w domu i może pooglądam jakieś filmy - odpowiedział.
-Może zadzwoń do Rafaeli? Może wpadnie do Ciebie. Przydało by się spędzić czas z siostrą - uśmiechnęłam się.
-Dobry pomysł - puścił mi oczko.
-Dobra, zadzwonię wieczorem - rzekłam.
-Okej, będę czekał na Twój telefon - powiedział po czym namiętnie pocałował mnie w usta.
-Do zobaczenia! - powiedziałam po skończonym pocałunku i wyszłam z auta.
-Jestem - krzyknęłam wchodząc do domu. Ściągnęłam buty i udałam się do salonu, gdzie zastałam mamę i ciocię.
-A Kamila gdzie? - zapytała ciocia.
-Pojechała do Marca - odpowiedziałam siadając na kanapie.
-Do tego swojego chłopaka? - zapytała ponownie ciocia.
-Tak - zaśmiałam się.
-Nie mówiła o której wróci?
-Nie - odpowiedziałam.
-No dobrze, zadzwonię do niej później dowiedzieć się o której ma zamiar wrócić do domu - rzekła ciocia -A teraz co? Bierzemy się za przygotowywanie potraw na dzisiejszy wieczór?
-Jasne! - odpowiedziałam.
We trójkę udałyśmy się do kuchni. Ja zajęłam się za przygotowywanie sałatki, mama przygotowywała różne przekąski, a ciocia robiła ciasto. Dawida i wujka jak zwykle nie było w domu, więc musiałyśmy sobie poradzić ze wszystkim we trójkę. Po trzech godzinach pracy wszystko było gotowe na tip top. Talerze, szklanki, sztućce, przygotowane przez nas potrawy oraz inne potrzebne rzeczy były już wyłożone na stole. Teraz zostało nam tylko posprzątać ten cały bałagan w kuchni. Sprzątałyśmy prawie godzinę.
-Wszystko posprzątane! - powiedziałam odkładając ostatni talerz do szafki.
-Dziękuję Wam za pomoc - powiedziała ciocia do mnie i do mamy.
-Ciociu wiesz, że na mnie możesz zawsze liczyć - uśmiechnęłam się.
-Wiem kochanie, wiem - ciocia także się uśmiechnęła.
-Idę do siebie na górę. Jeśli potrzebowałybyście jeszcze pomocy to wołajcie - powiedziałam i udałam się do swojego pokoju.
Włączyłam laptopa i postanowiłam zadzwonić do Dominiki na Skype. Odebrała od razu. Na początku gadałyśmy o wakacjach, potem temat przeszedł na mój związek z Neymarem. Dominika do tej pory nie wiedziała, że z nim jestem. Dowiedziała się po tym jak dodałam zdjęcie na Instagrama. Tak więc do samego wieczora rozmawiałam z Dominiką i ze szczegółami opowiadałam jej historię jak poznałam Neymara i jak nasza znajomość przerodziła się w miłość.
-------------------------------------------------------------------------------------------------------------
No to mamy rozdział 26! Wiem, że musieliście na niego długo czekać za co Was bardzo, bardzo przepraszam! :( Teraz pytanie do Was: jak myślicie, czy Angelika namiesza coś w związku Neymara z Olą? ;)
Mam nadzieję, że spodoba Wam się rozdział. :) Proszę też aby każdy kto go przeczyta zostawił komentarz! :) (można z anonima)
Miłego czytania i do następnego! ❤