niedziela, 22 marca 2015

Rozdział 24

OLA:
Obudziłam się o 14:21. Przetarłam rękami oczy i wstałam z łóżka. Podeszłam do szafy i postanowiłam, że ubiorę to:


Wzięłam ubrania i poszłam do łazienki. Na początek wzięłam długą, gorącą kąpiel. Po dobrych 30 minutach wyszłam z wanny. Wysuszyłam moje długie brązowe włosy i zostawiłam je rozpuszczone. Następnie przebrałam się w ubrania, które wzięłam ze sobą. Zrobiłam jeszcze lekki makijaż i byłam gotowa. Wyszłam z łazienki, wzięłam telefon z szafki i udałam się na dół do kuchni. Zdziwiło mnie to, że nikogo w niej nie było. Poszłam więc na taras. Zobaczyłam tam wszystkich domowników oprócz mojego kuzyna Dawida.
-Idę zobaczyć czy Ola już wstała - usłyszałam głos Kamili.
-Nie musisz, wstałam już - powiedziałam i podeszłam do niej.
-Oo, wyspałaś się? - zapytała rudowłosa.
-Tak! W końcu! - zaśmiałam się.
-To dobrze - Kamila uśmiechnęła się do mnie.
-Nie przygotowujecie nic na grilla? - zapytałam.
-Kochanie, mamy już wszystko gotowe - powiedział wujek Staszek.
-Aa, okej - uśmiechnęłam się.
-Teraz siedzimy i leniuchujemy - powiedziała ciocia.
-Właśnie widzę - zaśmiałam się - Przyłączę się do Was - powiedziałam.
-Siadaj - powiedziała kuzynka robiąc mi miejsce na huśtawce, na której siedziała.
-Dzięki - powiedziałam i usiadłam obok niej.
-Jak tu pięknie! - powiedziała moja mama.
-Nie to co w Polsce, co nie? - zapytałam.
-Polska a Barcelona.. dwa różne światy - rzekła mama i zaśmiała się.
-Trzy tygodnie i wracamy mamuś - powiedziałam.
-Niestety - rzekła - Olka, a co będzie z Tobą i Neymarem jak my wrócimy do Polski? - zapytała.
-Nie wiem.. muszę z nim pogadać na ten temat - odpowiedziałam.
Dopiero teraz gdy mama zapytała mnie o to, zdałam sobie sprawę, że za 3 tygodnie wracam do Polski i nie będę się widywała z Neymarem. Związek na odległość? Nie wiem czy to przetrwa. Muszę z nim koniecznie o tym porozmawiać.
-Może przyniosę Wam coś do picia? - z zamyślenia wyrwał mnie głos wujka.
-Stasiu, przynieś szklanki i sok pomarańczowy - powiedziała ciocia.
Wujek poszedł do kuchni i już po chwili przyszedł znów na taras z pięcioma szklankami i sokiem pomarańczowym. Ciocia i mama od razu wzięły szklanki i nalały sobie napoju. To samo zrobił wujek chwilę potem. Siedzieliśmy na tarasie i rozmawialiśmy. Nawet nie zorientowaliśmy się jak minęły trzy godziny.
-Staszek! Już po siedemnastej! Goście zaraz przyjdą! - powiedziała ciocia.
-Kochanie, mamy wszystko gotowe. Trzeba tylko rozłożyć talerze, szklanki, sztućce, rozpalić grilla i gotowe - rzekł wujek.
-To Ty rozpalaj już grilla, a ja idę naszykować talerze i resztę rzeczy - powiedziała ciocia i wraz z moją mamą poszła do kuchni.
-Wujku, a co to będą za goście? - zapytałam.
-Mój kolega z pracy, jego żona i jego syn Lucas - odpowiedział mi wujek.
-Yhym, a oni są z Polski?
-Piotr, mój kolega i jego żona tak. Ich syn urodził się tutaj, ale tak jak oni potrafi mówić po polsku także dogadacie się. A Ty nawet byś się z nimi po portugalsku dogadała - rzekł wujek uśmiechając się.
-Ten Lucas to takie ciacho - powiedziała Kamila do mnie, a ja się zaśmiałam.
-Olcia, skoczysz jeszcze do kuchni po jedną szklankę? - zapytała ciocia wchodząc na taras.
-Jasne - powiedziała i poszłam do kuchni.
Akurat gdy wyciągałam szklankę z szafki, ktoś zadzwonił do drzwi.
-Ja otworzę - usłyszałam głos Kamili.
Nastolatka otworzyła drzwi, a następnie zaprosiła gości do środka.
-To jest moja kuzynka Ola - przedstawiła mnie.
-Dzień dobry - przywitałam się.
-Katarzyna, miło mi - rzekła kobieta w blond włosach.
-Ja jestem Piotr - powiedział mężczyzna z brązowymi włosami.
Następnie Kamila przedstawiła mnie wysokiemu brunetowi.
-Ola, to jest Lucas, Lucas to jest Ola.
-Cześć - powiedział chłopak i wyciągnął rękę w moją stronę.
-Hej - odpowiedziałam i uściskałam jego dłoń.
-To zapraszam na taras - powiedziała Kamila i zaprowadziła  panią Kasię i pana Piotrka na taras. Lucas został ze mną w kuchni.
-Chcesz coś do picia? - zapytałam.
-Woda może być - odpowiedział brunet.
Sięgnęłam do szafki po szklankę, ale że ze mnie taka niezdara musiałam ją stłuc.
-Kuźwa - powiedziałam sama do siebie po czym zaczęłam zbierać kawałki szkła.
-Pomogę Ci - powiedział Lucas.
-Poradziłabym sobie sama, ale dzięki - rzekłam gdy skończyliśmy zbierać szkło.
Wyciągnęłam z szafki drugą szklankę, nalałam do niej wody i podałam ją chłopakowi.
-Proszę bardzo - uśmiechnęłam się.
-Dziękuję - powiedział ukazując rządek białych zębów.
-Idziemy na taras? - zapytałam.
-Jasne - odpowiedział i oboje udaliśmy się na taras.
-Ola, Lucas siadajcie i częstujcie się - powiedział wujek.
-Nie jestem głodna, może potem coś zjem - powiedziałam.
-Ja także nie jestem głodny - powiedział brunet.
-Okej - odpowiedział wujek.
Po chwili poczułam wibracje mojego telefonu. Wyciągnęłam go z kieszeni i spojrzałam na wyświetlacz. Dzwonił Neymar.
-Przepraszam, muszę odebrać - powiedziałam i poszłam do kuchni.
*Rozmowa telefoniczna*
-Tak, słucham - powiedziałam.
-Cześć skarbie - rzekł.
-No hej. Stęskniłeś się już? - zaśmiałam się.
-Tak, nawet nie wiesz jak bardzo - odpowiedział - Co porabiasz? - zapytał.
-A nic. Właśnie przyszedł znajomy wujka z żoną i synem i siedzimy na tarasie przy grillu - odpowiedziałam.
-Synem, tak? Żeby on tylko mi Cię tam nie podrywał - powiedział Ney.
-O to się nie martw skarbie - powiedziałam - A Ty co robisz?
-A szykuję się na imprezę. Nie chcę iść tam sam, wolałbym iść tam z Tobą.
-Oj tam. Przeżyjesz - zaśmiałam się - A tak w ogóle to kto organizuje tą imprezę? - zapytałam.
-Dani - odpowiedział.
-Mhm. To baw się dobrze i pozdrów wszystkich ode mnie - rzekłam.
-Dobrze. Kończę, bo właśnie przyjechał Munir z Rafą. Zadzwonię jutro, kocham Cię - powiedział.
-Też Cię kocham - odpowiedziałam i się rozłączyłam.
-Chłopak? - usłyszałam głos Lucasa.
-Tak - odpowiedziałam.
-Szczęściarz z niego, że ma taką dziewczynę - rzekł.
-Nie przesadzaj. A zresztą on może mieć każdą.
-A kim on to jest, że może mieć każdą? - zapytał Lucas.
-Neymar - odpowiedziałam.
-Ten piłkarz FC Barcelony? - zapytał chłopak.
-Tak, właśnie ten - uśmiechnęłam się do niego - Ale nie rozmawiajmy teraz o tym, ok?
-Dobrze - chłopak uśmiechnął się -Masz ochotę na spacer? - zapytał.
-Pewnie! - uśmiechnęłam się -Pójdę im powiedzieć, że idziemy się przejść - powiedziałam i udałam się do ogrodu.
-Idziemy z Lucasem na spacer. Niedługo wrócimy - rzekłam.
-Dobrze - odpowiedziała moja mama.
-Tylko nie wracajcie za późno - powiedziała pani Kasia i się uśmiechnęła.
-Dobrze - zaśmiałam się -Kamila, idziesz z nami? - zapytałam.
-Nie, umówiłam się już z Marcem - odpowiedziała.
-Okej, miłej randki - zaśmiałam się.
-To nie randka - powiedziała z uśmiechem -Dobra, idź już. Miłego spaceru!
-Do zobaczenia później - powiedziałam i poszłam do kuchni gdzie był Lucas.
-Idziemy? - zapytał chłopak.
-Tak - uśmiechnęłam się do niego.
Było po 19, a pogoda nadal była wspaniała, nadal było bardzo ciepło.
-Przyjechałaś tu tylko na wakacje? - zapytał brunet.
-Tak, ale bardzo chciałabym tu kiedyś zamieszkać - powiedziałam -Zazdroszczę Ci, że mieszkasz tu na stałe.
-Opowiedz mi coś o sobie - rzekł.
-Muszę? - zapytałam.
-Chciałbym Cię lepiej poznać - odpowiedział.
-No dobrze.. moje imię już znasz - uśmiechnęłam się - Mam dziewiętnaście lat, nie mam rodzeństwa, mieszkam w Poznaniu z mamą. Interesuję się sportem.. - powiedziałam.
-A Twój ojciec? - zapytał.
Po tych słowach zrobiło mi się smutno.
-Mój tata nie żyje. Zginął w wypadku samochodowym pięć lat temu - odpowiedziałam.
-Przepraszam, nie wiedziałem.
-Miałeś prawno nie wiedzieć - uśmiechnęłam się lekko - Dobra, teraz Ty opowiadaj o sobie!
-Też mam dziewiętnaście lat, też nie mam rodzeństwa i tak samo jak Ty interesuję się sportem. Uwielbiam grać w piłkę nożną, siatkówkę, koszykówkę - uśmiechnął się.
-Możemy iść razem na plażę i pograć w siatkówkę - powiedziałam.
-To dobry pomysł! Może jutro? - zapytał.
-Okej, o dwunastej?
-Pasuje! - uśmiechnął się.
-To świetnie - także się uśmiechnęłam.
Spacerowaliśmy po Barcelonie, rozmawialiśmy i dużo się śmialiśmy. Siedzieliśmy akurat na ławce niedaleko Camp Nou, gdy dostałam sms'a. Wiadomość była od mojej mamy:
"Wracajcie już, bo rodzice Lucasa zbierają się już do domu. :)"
-Musimy już wracać. Twoi rodzice zbierają się już do domu - powiedziałam po przeczytaniu wiadomości.
-Okej, to wracajmy - rzekł chłopaka wstając z ławki.
Wracając do domu także rozmawialiśmy, śmialiśmy się. Po 20 minutach doszliśmy do domu. Weszliśmy do środka i zobaczyliśmy, że rodzice Lucasa właśnie szykują się do wyjścia.
-Oo, jesteście - powiedział pan Piotr z uśmiechem.
-Lucas, pożegnaj się i wychodzimy - powiedziała mama chłopaka.
Brunet wykonał polecenie matki, a następnie podszedł do mnie.
-To jutro o dwunastej się widzimy - uśmiechnął się.
-Może wymienimy się numerami telefonu? Dam Ci jutra znać jak będę gotowa - także się uśmiechnęłam.
-Jasne! - powiedział, a następnie podał mi swój numer telefonu. Ja zrobiłam to samo.
-To do zobaczenia jutro - rzekł i pocałował mnie w policzek na co ja się szeroko uśmiechnęłam.
-Do zobaczenia! - odpowiedziałam.
-Ola, a to co miało być? - zapytała moja mama gdy goście opuścili dom wujka.
-Co masz na myśli? - odpowiedziałam pytaniem na pytanie.
-Ten buziak - odpowiedziała.
-Zwykły buziak w policzek i nic więcej - uśmiechnęłam się.
-Nie zapomnij, że masz Neymara - rzekła.
-Wiem mamuś! Lucas to tylko kolega - powiedziałam.
-Dobrze - uśmiechnęła się.
-Idę pomóc cioci posprzątać te wszystkie rzeczy - oznajmiłam i udałam się na taras.
Po 10 minutach wszystko było już posprzątane.
-Dziękuję Ci Olu za pomoc - powiedziała ciocia.
-Nie ma za co dziękować ciociu - uśmiechnęłam się -A Kamila ma zamiar wrócić dziś na noc do domu? - zapytałam.
-Tak, mówiła, że wróci przed dwudziestą trzecią - odpowiedziała ciocia -Olcia, a tak w ogóle to kto jest ten Marc? Kamila mi nic nie mówiła o nim.
-Marc to piłkarz FC Barcelony. Kamila i on chyba są razem - rzekłam.
-Mhm, muszą ją wypytać o niego - zaśmiała się, a ja także.
-Jestem zmęczona. Idę wziąć prysznic i idę spać - powiedziałam.
-Okej, słodkich snów - rzekła ciocia.
Udałam się do pokoju. Wzięłam ręcznik, piżamę i poszłam do łazienki. Wzięłam szybki prysznic, a następnie zmyłam makijaż i umyłam zęby. Wciągnęłam na siebie piżamę i wyszłam z pomieszczenia. Rzuciłam ubrania na podłogę i położyłam się do łóżka. Po chwili odpłynęłam w krainy Morfeusza.
*Następnego dnia rano*
Obudził mnie dźwięk przychodzącego sms'a. Zaspana sięgnęłam ręką na szafkę nocną po iPhone'a. Dostałam wiadomość od Lucasa. Szybko ją przeczytałam:
"Widzimy się za 15 minut. ;)"
15 minut?! Spojrzałam na zegarek w telefonie. 11:45! Kuźwa! Zerwałam się z łóżka i stanęłam przed ogromną szafą. Jak zwykle nie wiedziałam co mam ubrać.
-Kamila! - krzyknęłam. Miałam nadzieję, że kuzynka już nie śpi. Po paru sekundach Kamila była już w moim pokoju.
-Co jest?! Stało się coś? - zapytała.
-Nie wiem w co mam się ubrać! - powiedziałam.
-A wychodzisz gdzieś? - zapytała siadając na łóżko.
-Tak, umówiłam się z Lucasem na dwunastą. Idziemy pograć w siatkówkę - odpowiedziałam.
-Dobra, idź się ogarnij, a ja wybiorę jakieś ciuchy - powiedziała.
-Dziękuję! Kochana jesteś! - powiedziałam, a potem poszłam do łazienki. Umyłam zęby i rozczesałam włosy. Zrobiłam z nich warkocza. Szybko jeszcze zrobiłam delikatny makijaż i wyszłam z łazienki.
-Zakładaj to - powiedziała Kama i rzuciła mi ubrania, które wybrała.
Jej wybór padł na to:


-Dzięki! - uśmiechnęłam się do niej -Może pójdziesz z nami, co? - zapytałam.
-Nie, nie chcę Wam przeszkadzać - zaśmiała się.
-Przeszkadzać? W czym? My idziemy pograć tylko w siatkówkę i nic więcej - powiedziałam.
-Siatkówka, a później co? Romantyczny spacer po plaży?
-Kamila! Lucas to tylko kolega, nic więcej! I tak poza tym to jestem z Neymarem - powiedziałam.
-Okej, okej - rzekła.
-To co, idziesz też? - zapytałam.
-Mogę iść - odpowiedziała.
-Zadzwoń po Marca, może też pójdzie z nami - rzekłam.
-Ok - powiedziała kuzynka, a następnie zadzwoniła do Bartry.
-I co? - zapytałam gdy kuzynka skończyła rozmawiać przez telefon.
-Zgodził się. Powiedział, że za chwilę przyjedzie tutaj - odpowiedziała.
-To super! Dobra, chodźmy bo już dwunasta - powiedziałam patrząc na zegar wiszący na ścianie.
Gdy wyszłyśmy z domu, zobaczyłam Lucasa.
-Cześć dziewczyny! - powiedział gdy podszedł do nas.
-Hej! - odpowiedziałam.
Po chwili przyjechał także Marc. Razem z Kamilą przywitałyśmy się z nim, a następnie przedstawiłyśmy go Lucasowi.
-Wiem kto to jest - zaśmiał się Lucas -Cieszę się, że wreszcie mogę Cię poznać tak osobiście - powiedział chłopak do Marca.
-Cała przyjemność po mojej stronie - rzekł Marc.
-Chłopaki, będziemy tu tak stać czy jedziemy na plażę? - zapytała Kama.
-Jedziemy, jedziemy - powiedział Marc -Wsiadajcie!
Zajęłam miejsce na tylnym siedzeniu. Koło mnie usiadł Lucas. Kamila zaś usiadła z przodu na miejscu pasażera. Droga minęła nam bardzo szybko. Po 10 minutach byliśmy już na miejscu. Wzięliśmy wszystkie rzeczy z samochodu i poszliśmy na plażę. Wybraliśmy takie miejsce gdzie niedaleko była rozłożona siatka. Po rozłożeniu się od razu poszliśmy grać. Podczas gry przyłączyło się do nas 6 osób, więc graliśmy "pięć na pięć". Grało się świetnie! Pogoda nam dopisywała.
-Taaak! Wygraliśmy! - krzyknęła Kamila, gdy jej drużyna zdobyła ostatni punkt.
-Jutro rewanż! - powiedział Lucas.
-I tak znowu przegracie - rzekła kuzynka.
-Zobaczymy - rzekł Lucas.
-Macie ochotę na lody? - zapytał Marc.
-Jasne! - krzyknęła Kamila i przytuliła się do piłkarza.
-Ja jakoś nie mam smaku na lody - powiedziałam.
-Ok, a Ty Lucas? Jedziesz z nami na lody? - zapytał ponownie Marc.
-Mogę jechać - odpowiedział chłopak.
-To Wy sobie jedzcie, a ja wracam do domu. Zobaczymy się później - powiedziałam. Wzięłam swoje rzeczy i skierowałam się w stronę domu. Postanowiłam wstąpić jeszcze do sklepu po wodę.
-Dzień dobry, poproszę małą wodę niegazowaną - powiedziałam do sprzedawcy.
-Proszę bardzo - powiedział mężczyzna podając mu wodę.
Zapłaciłam za nią i już miałam wychodzić ze sklepu gdy usłyszałam jak ktoś krzyczy moje imię. Po chwili stała obok mnie Bruna.
-Czego chcesz? - zapytałam.
-Czemu nie było Cię na imprezie? - odpowiedziała pytaniem na pytanie.
-Jakiej imprezie?
-Na tej, którą organizował Dani - odpowiedziała brunetka.
-Nie miałam ochoty na nią iść - powiedziałam.
-Żałuj, że Cię nie było! Ja i Neymar świetnie się bawiliśmy! - powiedziała z uśmiechem.
-No fajnie, coś jeszcze? - nie miałam ochoty dalej z nią rozmawiać.
-Powiedz Neymarowi żebyś przyszedł do mnie po swoją koszulę. Zostawił ją wczoraj u mnie - rzekła.
-On był wczoraj u Ciebie? - zapytałam.
-Może lepiej niech on Ci wszystko powie - odpowiedziała i wyszła ze sklepu.
O co jej chodzi? Czy Neymar tę noc spędził u Bruny? Musiałam jak najszybciej to z nim wyjaśnić.
-------------------------------------
Jak myślicie, czy Neymar spędził noc u Bruny? Czy Bruna kłamała? :D
Jak zwykle czekam na Wasze opinie! :) :*

piątek, 13 marca 2015

Rozdział 23

NEYMAR:
-Jak to Ola w szpitalu?! - nie mogłem uwierzyć w to co przeczytałem - Jadę do tego szpitala! - powiedziałem.
-Neymar, o co chodzi? - zapytał mnie trener.
-Moja dziewczyna jest w szpitalu - odpowiedziałem.
-To coś poważnego? - zapytał.
-Nie wiem, mogę do niej jechać? - zapytałem.
-Jasne, jedź! - odpowiedział trener.
-Jadę z Tobą - powiedziała Rafaela, a następnie oboje udaliśmy się do auta. Byłem zdenerwowany, ręce mi się trzęsły.
-Neymar! Uspokój się - powiedziała Rafaela.
-Jak mam się uspokoić?! - krzyknąłem.
-Może to nic poważnego - próbowała mnie uspokoić.
-Okaże się jak dojedziemy na miejsce - powiedziałem.
Do szpitala dojechaliśmy w 30 minut. Otworzyłem wielkie drzwi wejściowe i od razu udałem się do recepcji.
-Dzień dobry. Dziś przywieźli tutaj moją dziewczynę Aleksandrę. Na jakiej sali leży? - zapytałem.
-Dzień dobry - odpowiedziała mi kobieta, która następnie sprawdziła coś w komputerze - Sala numer osiem. Pani Ola jest teraz na badaniach, więc musi pan chwilę poczekać - powiedziała.
-Dobrze, dziękuję - odpowiedziałem i usiadłem na jednym z krzeseł, które znajdowało się na korytarzu. Rafa usiadła obok mnie.
-Martwisz się, prawda? - zapytała.
-A Ty się nie martwisz? - odpowiedziałem pytaniem na pytanie.
-Martwię się - odpowiedziała - I Ty też - złapała mnie za rękę - Miejmy nadzieję, że nic poważnego jej się nie stało.
Siedzieliśmy w ciszy. Po paru minutach czekania zobaczyłem jak jakaś pielęgniarka wizie Olę na wózku inwalidzkim. Szybko do niej podbiegłem.
-Jezu, co Ci się stało? - zapytałem łapiąc ją za rękę.
-Co Ty tu robisz? - zapytała kompletnie ignorując moje pytanie -Ach, już wiem. Rafaela Ci powiedziała? - popatrzyła się na moją siostrę, która po chwili podeszła do nas.
-Cześć Ola, co się stało? To coś poważnego? - zapytała Raf.
-Musiałaś mu powiedzieć? - zapytała Aleksandra także ignorując pytanie mojej siostry.
-Jesteście razem! Miałabym mu nic nie mówić?
-Ech, mniejsza z tym. I tak prędzej czy później by się dowiedział - powiedziała do Raf.
-Co się stało, że w ogóle tu jesteś? Co Ci jest? - zapytałem.
Ola spojrzała na mnie i dopiero teraz zauważyłem, że ma ranę na głowie.
-Chciałam iść pobiegać, więc też tak zrobiłam - zaczęła - Wyszłam z domu, przebiegłam kawałek.. rozwiązał mi się but, więc przykucnęłam aby go zawiązać. Nagle zobaczyłam samochód jadący wprost na mnie. A co było potem? Nie wiem. Obudziłam się tu, w szpitalu.
-Czyli ktoś Cię potrącił - powiedziała Rafaela.
-Dokładnie - rzekła Polka.
-A tak w ogóle to co Ci jest? - zapytałem.
-Mam złamaną rękę i połamane żebro - odpowiedziała.
-O jejku! A jak długo będziesz w szpitalu? - zapytała moja siostra.
-Lekarz powiedział, że za tydzień będę mogła wyjść ze szpitala. Nie wytrzymam tutaj tyle. Nienawidzę szpitali - powiedziała Ola.
-Raf, mogłabyś zostawić nas na chwilę samych? - zwróciłem się z prośbą do siostry.
-Jasne. Jest tu jakiś sklepik czy coś? - zapytała.
-Tak, na pierwszym piętrze jest - odpowiedziała jej moja dziewczyna.
-Ok, jakby co to wiecie gdzie mnie szukać - uśmiechnęła się i odeszła.
-Na początek chciałbym Cię przeprosić - powiedziałem do Oli - Nie miałem odwagi powiedzieć Ci tego wszystkiego wcześniej. Bałem się, że nie zgodzisz się na ten związek i że nasz kontakt się całkiem urwie - wyznałem.
-Dobra, sto razy przepraszać mnie nie musisz - powiedziała - Gdybyś mi od razu o tym powiedział to nie zgodziłabym się na to aby z Tobą być, ale nie zerwałabym z Tobą kontaktu! Cholernie mi na Tobie zależy i Cię kocham idioto! W sumie to Cię rozumiem, że nadal coś czujesz do Bruny. W końcu byliście ze sobą tak długo, ale też mogłeś mi o tym powiedzieć.. Kuźwa, nie wracajmy do tego, ok?
-Okej - uśmiechnąłem się - Jeszcze raz przepraszam. Też Cię kocham i strasznie mi na Tobie zależy i na naszym związku. I obiecuję Ci, że już nigdy więcej nie powtórzą się tego typy sytuacje.
-Mam nadzieję - uśmiechnęła się i przytuliła się do mnie.

OLA:
Usłyszałam jak ktoś krzyczy moje imię. Oderwałam się od Neymara i zobaczyłam mamę, ciocię, wujka oraz Kamilę.
-Córeczko! Nic Ci nie jest? - zapytała moja mama zmartwionym głosem.
-Najlepiej idź porozmawiaj z lekarzem, on Ci wszystko powie - powiedziałam do niej.
-Dobrze - powiedziała moja mama i udała się do gabinetu lekarza.
Przez ten czas gdy mama rozmawiała z lekarzem, ja rozmawiałam z wujkiem, ciocią, kuzynką i Neymarem.
-Córciu! Na całe szczęście nic poważniejszego Ci się nie stało! - powiedziała moja mama gdy wyszła z gabinetu.
-Będę tu musiała być przez cały tydzień? - zapytałam.
-Tak, lekarz mi tak powiedział.
-No to zajebiście! Tydzień wakacji w dupie - powiedziałam.
-Szybko Ci to zleci. Będziemy Cię codziennie odwiedzać - powiedziała Kamila.
-No mam nadzieję - zaśmiałam się.
-Piętro wyżej jest taka jakby restauracja, może pójdziemy tam i tam na spokojnie sobie porozmawiamy? - zapytałam.
Wszyscy się zgodzili, a następnie udaliśmy się do "restauracji".
Resztę dnia spędziłam z rodziną, Rafaelą i Neymarem.
-Ola, idę do auta i przyniosę Ci torbę z ubraniami. Całe szczęście, że Twoja mama pomyślała i przywiozła Ci coś na przebranie - powiedziała Kamila po czym uśmiechnęła się do mojej mamy.
-Okej - uśmiechnęłam się.
Po paru minutach Kamila była już z powrotem. W ręku miała małą czarną torbę. Położyła ją koło mnie i usiadła przy stoliku przy którym wszyscy siedzieliśmy. Po jakis 30 minutach mama wstała i powiedziała:
-Będziemy już jechać. Przyjdziemy znowu jutro.
-Okej - uśmiechnęłam się - Mamuś! Przywieź mi ładowarkę do telefonu - zaśmiałam się.
-Ok, jak nie zapomnę - odpowiedziała.
-To do zobaczenia jutro! - pożeganałam się z ciocią, wujkiem, Kamilą i mamą.
Jak moja rodzina opuściła "restaurację", w której siedzieliśmy odezwał się Neymar:
-My też będziemy już jechać, ale ja na pewno jutro Cię znów odwiedzę - uśmiechnął się.
-Dobrze - także się uśmiechnęłam.
-Pa skarbie! Trzymaj się - powiedziała Rafaela uśmiechając się.
-Dziękuję, że przyjechaliście - powiedziałam do nich.
-Do jutra! - powiedział Neymar, podszedł do mnie i pocałował.
-Cześć - uśmiechnęłam się gdy skończył mnie całować.
Po chwili przyszła pielęgniarka i zaprowadziła mnie do sali, w której miałam leżeć przez najbliższy tydzień.
Położyłam się na łóżku i po prostu zasnęłam.

*Tydzień później*
-Wzięłaś wszystkie rzeczy? - zapytał Neymar.
-Tak, chyba tak - odpowiedziałam.
-Ok. Lekarz powiedział żebyś jeszcze podeszła do niego. Ma jakieś papiery dla Ciebie - uśmiechnął się Brazylijczyk.
-Dobrze, to ja idę jeszcze do lekarza, a Ty poczekaj na mnie chwilę - powiedziała i wyszłam z sali, w której oboje się znajdowaliśmy.
Po 5 minutach wyszłam z gabinetu lekarza.
-I niech pani uważa na siebie! - powiedział do mnie lekarz.
-Dobrze, będę uważać - uśmiechnęłam się do niego.
-Możemy jechać - powiedziałam do bruneta, który siedział na korytarzu, a w ręku trzymał moją torbę.
-Ok, to chodźmy do samochodu - uśmiechnął się, po czym oboje wyszliśmy z budynku.
Neymar jak zawsze otworzył mi drzwi pasażera na co ja powiedziałam ciche "dziękuję". Po chwili chłopak siedział już obok mnie.
-Jedziemy do mnie czy mam odwieźć Cię do domu? - zapytał.
-Do domu. Może wieczorem przyjadę do Ciebie - odpowiedziałam.
-Wieczorem idę na imprezę - powiedział.
-Aaa, to spotkamy się kiedy indziej - powiedziałam.
Przez resztę drogi obydwoje siedzieliśmy cicho. Po 30 minutach podjechaliśmy pod dom wujka.
-Dziękuję, że po mnie przyjechałeś i mnie odwiozłeś - powiedziałam.
-Nie masz za co dziękować - uśmiechnął się do mnie.
-Jak będziesz miał czas, to zadzwoń.
-Okej, a nie chcesz iść ze mną na imprezę? - zapytał.
-Nie, nie czuję się jeszcze na siłach żeby imprezować - odpowiedziałam.
-Rozumiem - uśmiechnął się.
Dałam mu buziaka na pożegnanie i poszłam do domu.
-Jestem! - krzyknęłam.
-Ola! - krzyknęła Kamila. Po chwili przyszła także moja mama i zaczęła mnie przytulać.
-Mamo! Udusisz mnie! - zaczęłam się śmiać.
-Jak dobrze, że jesteś już w domu - powiedziała i się uśmiechnęła.
-Też się cieszę, że jestem już w domu. Miałam już dość tego szpitala. Te białe ściany mnie przerażały - powiedziałam, a mama i Kamila zaczęły się śmiać.
-Cioci i wujka nie ma? - zapytałam.
-Nie, pojechali na zakupy. Dziś wieczorem mamy grilla- oznajmiła moja kuzynka.
-Oo, to świetnie1 Ale teraz to ja idę się zdrzemnąć!
-Jest po dwunastej, a Ty masz zamiar iść spać?! - zapytała Kamila.
-Jestem zmęczona. W szpitalu w ogóle nie potrafiłam zasnąć - odpowiedziałam.
-Okej, to idź się połóż - powiedziała kuzynka.
-Jakbym przed piętnastą sama się nie budziła, to mnie obudź - powiedziałam do Kamili.
-Dobrze - usmiechnęła się.
Odwzajemniłam uśmiech, a następnie poszłam do swojego pokoju. Rzuciłam torbę na podłogę i poszłam do łazienki przebrać się w piżamę. Wyszłam z łazienki i od razu rzuciłam się na łóżko. Nakryłam się kołdrą po same uszy i zasnęłam.
-------------------------------------------------------------------------------------------------------------
Na początek chciałam Was wszystkich przeprosić, że rozdział dodaję dopiero teraz. ;/ Miałam dużo nauki, brak weny itp. ;/ Obiecuję, że będę starała się dodawać rozdziały co tydzień. :) Jak zwykle piszcie swoje opinie w komentarzach! :) Chciałabym aby KAŻDY kto przeczyta rozdział zostawił komentarz (można z anonima ;)) ) Chcę zobaczyć ile osób czyta moje opowiadanie! :)



wtorek, 3 marca 2015

Rozdział 22

OLA:
*Tego samego dnia*
-Ola, idę na spacer. Idziesz ze mną? - zapytała Kamila.
-Tak, mogę iść. Spacer dobrze mi zrobi - powiedziałam i wstałam z łóżka - Poczekaj, tylko się ogarnę i możemy iść.
-Ok, czekam na dole - oznajmiła.
Podeszłam do szafy i otworzyłam ją. Nie wiedziałam w co mam się przebrać.W końcu ubrałam to:


Następnie rozczesałam włosy i zostawiłam je rozpuszczone. Jeszcze szybko poprawiłam makijaż i byłam gotowa. Spojrzałam w lustro. Nadal miałam oczy czerwone od płaczu. No cóż, nic na to nie poradzę. Wzięłam telefon z szafki i zeszłam na dół.
-Możemy iść - powiedziałam do Kamili, która siedziała w kuchni.
-Ok, to chodźmy - rzekła i obie wyszłyśmy z domu.
-Może pójdziemy na lody? - zaproponowałam.
-Ok, dobry pomysł - powiedziała Kamila.
Po 20 minutach doszłyśmy do budki z lodami.
-Dzień dobry - obie przywitałyśmy się ze sprzedawcą.
-Dzień dobry! Jakie lody podać? - zapytał uprzejmie.
-Ja poproszę śmietankowe z czekoladową polewą - powiedziałam.
-Dla mnie to samo - rzekła Kamila.
-Razem to będzie osiem euro - powiedział sprzedawca i po chwili dał nam nasze lody, a ja za nie zapłaciłam.
-Dziękujemy bardzo, do widzenia! - powiedziała Kamila do sprzedawcy.
-Idziemy gdzieś usiąść? - zapytałam.
-Jasne, możemy usiąść na tamtej ławce - wskazała palcem na małą ławeczkę znajdującą się niedaleko.
-Ok - powiedziałam. Już po chwili obie siedziałyśmy i zajadałyśmy lody.
-Ale wspaniała pogoda - powiedziała moja kuzynka.
-Jak zawsze - uśmiechnęłam się, ale po chwili uśmiech zszedł mi z twarzy - O nie, tylko nie ona! - powiedziałam.
-Co? Kto? - zapytała Kamila.
-Bruna tu idzie - oznajmiłam.
-Cześć Olka! Jak dobrze, że Cię widzę! - podeszła do nas.
-Czego chcesz? - zapytałam.
-Co Ty taka niemiła? Stało się coś? - zapytała Bruna.
-A co Cię to obchodzi?! 
-Pokłóciłaś się z Neymarem co? 
-Nie Twoja sprawa! - krzyknęłam.
-Ola, spokojnie - odezwała się Kamila.
-A my się chyba nie znamy. Jestem Bruna Marquezine - powiedziała do Kamili.
-Kamila, miło mi - odpowiedziała jej.
-A, Ola! Neymar mówił Ci już, że od dziś mieszkam na przeciwko niego? - zwróciła się do mnie z pytaniem.
Teraz to mnie wkurzyła. I to bardzo.
-Nie, nie mówił! - wstałam z ławki - Sorry, ale za bardzo nie mam ochoty aby z Tobą rozmawiać - powiedziałam.
-Ok, ok. To ja już sobie lepiej pójdę. Na razie! - rzekła i odeszła.
-Co to miało być?! Ona będzie teraz mieszkać na przeciwko Neymara?! Nie wiedziałaś o tym? - zapytała Kamila gdy tylko Bruna się oddaliła.
-Nie wiedziałam. Ciekawa jestem kiedy Neymar chciał mi to powiedzieć! - byłam wściekła.
-Uspokój się. Jesteś mega zdenerwowana - powiedziała Kamila.
-To Bruna mnie tak wkurzyła. Gdy ją widzę, mam ochotę ją zabić! 
-Ej, Ola.. Jeśli ona ma teraz mieszkać na przeciwko Neymara.. - nie dałam jej dokończyć.
-Nie mów mi teraz o tym! - krzyknęłam.
-Okej, przepraszam.
Chciałam coś powiedzieć, ale usłyszałam jak ktoś krzyczy moje oraz Kamili imię. Obie się odwróciłyśmy i ujrzałyśmy Bartrę. Po chwili stał już koło nas.
-Hej skarbie - przywitał się z Kamilą.
-Cześć - Kamila odpowiedziała i przytuliła się do niego.
-Cześć Ola - teraz przywitał się ze mną.
-Hej - uśmiechnęłam się do niego.
-Co powiecie na spacer po Barcelonie? - zapytał.
-Świetny pomysł - rzekła Kama.
-Idźcie sami, nie mam ochoty na spacer - powiedziałam.
-Jesteś pewna? - zapytała Kamila.
-Tak - odpowiedziałam - Widzimy się w domu. Miłego spaceru gołąbeczki - powiedziałam i ruszyłam w stronę domu.
Nie spieszyłam się. Zachwycałam się pięknem Barcelony. Gdy tak sobie spacerowałam po mieście, zadzwonił mój telefon. Spojrzałam na wyświetlacz: "Antonella :)". Odebrałam.
-Hej Anto! - powiedziałam.
-Cześć, co robisz? - zapytała.
-Spaceruję po Barcelonie - odpowiedziałam jej.
-To wpadnij do nas, napijemy się kawy czy coś - rzekła.
-Okej - zgodziłam się.
-To czekamy! - powiedziała i się rozłączyła.
Zamówiłam taksówkę i po 20 minutach byłam już pod domem Antonelli i Messiego. Zapłaciłam taksówkarzowi, a następnie podeszłam do drzwi i zadzwoniłam dzwonkiem. Drzwi otworzyła Anto.
-Hej, wchodź - powiedziała - Zapraszam do kuchni - uśmiechnęła się. 
-Co on tu robi?! - zapytałam gdy ujrzałam Neymara.
-Też miło Cię widzieć - odezwał się.
-Jeśli on tu jest, to ja wychodzę. Cześć - powiedziałam i skierowałam się w stronę drzwi.
-Poczekaj - Juninho podbiegł do mnie i złapał mnie za nadgarstek.
-Czego chcesz? - zapytałam.
-Porozmawiajmy - powiedział.
-O czym chcesz rozmawiać?
-O nas, o tym co się wydarzyło - odpowiedział brunet.
-Nie chcę teraz o tym gadać - oznajmiłam i wyrwałam rękę z jego silnego uścisku.
-Rozumiem. Muszę Ci jeszcze coś powiedzieć - rzekł spoglądając prosto w moje oczy - Od dziś Bruna będzie miesz.. - nie dałam mu dokończyć.
-Będzie mieszkać na przeciwko Ciebie. Wiem. Sama dziś mi to powiedziała, bo Ty byś mi na sto procent o tym nie powiedział! - krzyknęłam i opuściłam dom Anto i Leo. 

NEYMAR:
-Wszystko ok? - zapytał Messi gdy wróciłem do kuchni.
-Nie. Wszystko spieprzyłem! - byłem zły sam na siebie - Mogłem jej wcześniej o tym wszystkim powiedzieć, a nie dopiero teraz -  powiedziałem - Dobra, zbieram się do domu. Widzimy się jutro na treningu. Na razie - pożegnałem się i wyszedłem z ich domu. Do Messiego przyszedłem pieszo, bo nie miałem do niego daleko, ale teraz nie chciało mi się wracać do domu z buta, więc zamówiłem taksówkę. Po 10 minutach byłem już pod domem. Zapłaciłem taksówkarzowi i chciałem już iść do domu, ale usłyszałem jak ktoś krzyczy moje imię. Odwróciłem się i zobaczyłem idącą Brunę w moją stronę.
-Czego chcesz? - zapytałem gdy podeszła do mnie.
-Chciałam zapytać czy nie chciałbyś pójść ze mną do kina dziś wieczorem? - zapytała.
-Dziś wieczorem nie mam czasu - skłamałem. Nie miałem ochoty z nią nigdzie wychodzić.
-Okej, rozumiem. To może innym razem - uśmiechnęła się - Dobra, to ja już idę do siebie. Cześć - powiedziała i odeszła.
Nie podobało mi się to, że teraz będzie mieszkać naprzeciw mnie, ale przecież nie mogłem jej zabronić mieszkać akurat w tym domu. Miałem już otwierać drzwi gdy zadzwonił mój telefon. 
-Tak, słucham - powiedziałem.
-Cześć Ney - usłyszałem głos Rafaeli.
-Hej Raf! Stało się coś, że dzwonisz? - zapytałem.
-Nie, tak tylko. Co porabiasz? - zapytała.
-Wróciłem właśnie od Messiego i Anto - odpowiedziałem wchodząc do domu - A co u Ciebie słychać? 
-A nic ciekawego, siedzę sama w domu, bo rodzice poszli do znajomych - rzekła do telefonu.
-To wbijaj do mnie. Pogadamy sobie - powiedziałem.
-Ola nie przychodzi dziś do Ciebie? - zapytała.
-Nie - powiedziałem smutnym głosem.
-Czemu? Stało się coś?
-Pogadamy jak przyjedziesz. Czekam na 
na Ciebie - powiedziałem i się rozłączyłem. Odłożyłem telefon na stół w kuchni, a następnie nalałem sobie wody do szklanki. Usiadłem na kanapie przed telewizorem i czekałem na siostrę. Przyjechała po niecałej godzinie.
-Cześć młoda, wchodź - powiedziałem otwierając jej drzwi.
-Nie jestem młoda! Mam już osiemnaście lat - rzekła wchodzą do środka.
-Wiem, wiem, ale dla mnie zawsze będziesz młoda - zaśmiałem się - Chcesz coś do picia? - zapytałem.
-Sok pomarańczowy poproszę - uśmiechnęła się.
-Okej - powiedziałem i poszedłem do kuchni po sok.
Nalałem go do szklanki i zaniosłem Rafaeli, która siedziała w salonie.
-Proszę bardzo siostrzyczko - podałem jej napój.
-Dziękuję braciszku - uśmiechnęła się - A teraz opowiadaj co takiego się stało.
-Zacznę od początku - powiedziałem i wszystko jej opowiedziałem.
-Neymar! Głupku! Takie rzeczy to się od razu mówi - powiedziała gdy tylko skończyłem mówić. 
-Wiem, żałuje, ze nie powiedziałem jej tego wcześniej. 
-Następnym razem powiedz jej takie typu rzeczy od razu - rzekła Rafaela.
-Wiem. Dzięki, że mnie wysłuchałaś - uśmiechnąłem się do niej.
-Nie ma sprawy, zawsze możesz na mnie liczyć - przytuliła się do mnie.
-Masz ochotę obejrzeć jakiś film? - zapytałem.
-Możemy oglądnąć, ale komedie - odpowiedziała.
-Okej - powiedziałem i załączyłem pierwsza lepsza komedie. Raf śmiała się jak głupia przez cały film! Ja natomiast ciągle myślałem o Oli. 
-Neymar.. - odezwała się moja siostra.
-Tak? - zapytałem patrząc się w telewizor
-Myślisz cały czas o Oli, prawda? - zapytała.
-Skąd wiedziałaś? - popatrzyłem się na nią.
-Za dobrze Cie znam braciszku. Widać, ze ja kochasz i cholernie Ci na niej zależny. Po tym jak ja poznałeś stałeś się inny. Zmieniłeś się. Na lepsze - uśmiechnęła się do mnie.
Nie odpowiedziałem tylko tez się uśmiechnąłem. Przez resztę filmu siedzieliśmy w ciszy.
-Zostaniesz na noc? - zapytałem Raf gdy tylko film się skończył.
-Mogę zostać!
-To super! Idę do swojego pokoju, jak będziesz głodna to najwyżej zamów sobie pizzę - powiedziałem i poszedłem na górę. Resztę dnia spędziłem siedząc w pokoju i przeglądając coś na telefonie. Po 21 przyszła do mojego pokoju Rafaela.
-Idę spać, dobranoc - powiedziała.
-Ok, ja też idę już spać. Muszę się wyspać, bo jutro trening. Dobranoc - uśmiechnąłem się. Ona odwzajemniła gest i wyszła. Udałem się do łazienki. Wziąłem szybki prysznic, przebrałem się, umyłem zęby i położyłem się spać. Nie zorientowałem się nawet kiedy zasnąłem.
Następnego dnia rano*
-Neymar! Wstawaj! - obudziły mnie krzyki siostry. Niechętnie wstałem z łózka i udałem się do łazienki. Ubrałem krótkie dresowe spodenki i zwykłą białą bluzkę z jakimś znaczkiem.
-Śniadanie masz już naszykowane - powiedziała Brazylijka gdy wyszedłem z pokoju. 
-Dziękuję, a tak w ogóle to która godzina? - zapytałem.
-Ósma trzydzieści osiem - odpowiedziała spoglądając na zegarek, który miała na ręce.
-Kurde! Znowu się spóźnię! - powiedziawszy te słowa, zbiegłem na dol do kuchni i w parę minut pochłonąłem kanapki, które przygotowała mi Rafaela.
-Gotowy? - zapytała dziewczyna wchodząc do kuchni.
-Tak, możemy jechać - odpowiedziałem.
-Trzymaj kluczyki i dokumenty - rzekła.
-Co ja bym bez Ciebie zrobił? - uśmiechnąłem się, a 18-latka wybuchła śmiechem - Dobra, chodź bo nie mam zamiaru się spóźnić! - oboje wyszliśmy z domu.
Po 15 minutach byliśmy już pod Camp Nou. To tu mieliśmy dziś trening.
-Idę się przebrać, a Ty idź na trybuny - powiedziałem do siostry, a następnie udałem się do szatni.
-Cześć! - krzyknąłem wchodząc do szatni.
-Siemka stary! - krzyknął Piquè.
-Jak tam? - zapytał Messi.
-A w porządku - odpowiedziałem przebierając się. 
Chwile jeszcze pogadaliśmy i wyszliśmy na murawę. 
-Na początek jedno okrążenie! - krzyknął trener.
Po wykonaniu zadania, trener kazał nam się porozciągać i te sprawy. W pewnej chwili usłyszałem jak ktoś mnie wola. Odwróciłem się i zobaczyłem Rafaelę biegnącą w moją stronę.
-Coś się stało? - zapytałem przerywając ćwiczenia.
-Czytaj - powiedziała podając mi swój telefon.
To co właśnie przeczytałem bardzo mnie zszokowało.
----------------------------------------
Przepraszam, że tak długo nie było rozdziału.. :( ale byłam chora, i teraz muszę nadrabiać wszystko w szkole i te sprawy.. ;// mam nadzieję, że rozdział będzie się Wam podobał. ;) czekam na Wasze opinie w komentarzach! :*