NEYMAR:
-Jak to Ola w szpitalu?! - nie mogłem uwierzyć w to co przeczytałem - Jadę do tego szpitala! - powiedziałem.
-Neymar, o co chodzi? - zapytał mnie trener.
-Moja dziewczyna jest w szpitalu - odpowiedziałem.
-To coś poważnego? - zapytał.
-Nie wiem, mogę do niej jechać? - zapytałem.
-Jasne, jedź! - odpowiedział trener.
-Jadę z Tobą - powiedziała Rafaela, a następnie oboje udaliśmy się do auta. Byłem zdenerwowany, ręce mi się trzęsły.
-Neymar! Uspokój się - powiedziała Rafaela.
-Jak mam się uspokoić?! - krzyknąłem.
-Może to nic poważnego - próbowała mnie uspokoić.
-Okaże się jak dojedziemy na miejsce - powiedziałem.
Do szpitala dojechaliśmy w 30 minut. Otworzyłem wielkie drzwi wejściowe i od razu udałem się do recepcji.
-Dzień dobry. Dziś przywieźli tutaj moją dziewczynę Aleksandrę. Na jakiej sali leży? - zapytałem.
-Dzień dobry - odpowiedziała mi kobieta, która następnie sprawdziła coś w komputerze - Sala numer osiem. Pani Ola jest teraz na badaniach, więc musi pan chwilę poczekać - powiedziała.
-Dobrze, dziękuję - odpowiedziałem i usiadłem na jednym z krzeseł, które znajdowało się na korytarzu. Rafa usiadła obok mnie.
-Martwisz się, prawda? - zapytała.
-A Ty się nie martwisz? - odpowiedziałem pytaniem na pytanie.
-Martwię się - odpowiedziała - I Ty też - złapała mnie za rękę - Miejmy nadzieję, że nic poważnego jej się nie stało.
Siedzieliśmy w ciszy. Po paru minutach czekania zobaczyłem jak jakaś pielęgniarka wizie Olę na wózku inwalidzkim. Szybko do niej podbiegłem.
-Jezu, co Ci się stało? - zapytałem łapiąc ją za rękę.
-Co Ty tu robisz? - zapytała kompletnie ignorując moje pytanie -Ach, już wiem. Rafaela Ci powiedziała? - popatrzyła się na moją siostrę, która po chwili podeszła do nas.
-Cześć Ola, co się stało? To coś poważnego? - zapytała Raf.
-Musiałaś mu powiedzieć? - zapytała Aleksandra także ignorując pytanie mojej siostry.
-Jesteście razem! Miałabym mu nic nie mówić?
-Ech, mniejsza z tym. I tak prędzej czy później by się dowiedział - powiedziała do Raf.
-Co się stało, że w ogóle tu jesteś? Co Ci jest? - zapytałem.
Ola spojrzała na mnie i dopiero teraz zauważyłem, że ma ranę na głowie.
-Chciałam iść pobiegać, więc też tak zrobiłam - zaczęła - Wyszłam z domu, przebiegłam kawałek.. rozwiązał mi się but, więc przykucnęłam aby go zawiązać. Nagle zobaczyłam samochód jadący wprost na mnie. A co było potem? Nie wiem. Obudziłam się tu, w szpitalu.
-Czyli ktoś Cię potrącił - powiedziała Rafaela.
-Dokładnie - rzekła Polka.
-A tak w ogóle to co Ci jest? - zapytałem.
-Mam złamaną rękę i połamane żebro - odpowiedziała.
-O jejku! A jak długo będziesz w szpitalu? - zapytała moja siostra.
-Lekarz powiedział, że za tydzień będę mogła wyjść ze szpitala. Nie wytrzymam tutaj tyle. Nienawidzę szpitali - powiedziała Ola.
-Raf, mogłabyś zostawić nas na chwilę samych? - zwróciłem się z prośbą do siostry.
-Jasne. Jest tu jakiś sklepik czy coś? - zapytała.
-Tak, na pierwszym piętrze jest - odpowiedziała jej moja dziewczyna.
-Ok, jakby co to wiecie gdzie mnie szukać - uśmiechnęła się i odeszła.
-Na początek chciałbym Cię przeprosić - powiedziałem do Oli - Nie miałem odwagi powiedzieć Ci tego wszystkiego wcześniej. Bałem się, że nie zgodzisz się na ten związek i że nasz kontakt się całkiem urwie - wyznałem.
-Dobra, sto razy przepraszać mnie nie musisz - powiedziała - Gdybyś mi od razu o tym powiedział to nie zgodziłabym się na to aby z Tobą być, ale nie zerwałabym z Tobą kontaktu! Cholernie mi na Tobie zależy i Cię kocham idioto! W sumie to Cię rozumiem, że nadal coś czujesz do Bruny. W końcu byliście ze sobą tak długo, ale też mogłeś mi o tym powiedzieć.. Kuźwa, nie wracajmy do tego, ok?
-Okej - uśmiechnąłem się - Jeszcze raz przepraszam. Też Cię kocham i strasznie mi na Tobie zależy i na naszym związku. I obiecuję Ci, że już nigdy więcej nie powtórzą się tego typy sytuacje.
-Mam nadzieję - uśmiechnęła się i przytuliła się do mnie.
OLA:
Usłyszałam jak ktoś krzyczy moje imię. Oderwałam się od Neymara i zobaczyłam mamę, ciocię, wujka oraz Kamilę.
-Córeczko! Nic Ci nie jest? - zapytała moja mama zmartwionym głosem.
-Najlepiej idź porozmawiaj z lekarzem, on Ci wszystko powie - powiedziałam do niej.
-Dobrze - powiedziała moja mama i udała się do gabinetu lekarza.
Przez ten czas gdy mama rozmawiała z lekarzem, ja rozmawiałam z wujkiem, ciocią, kuzynką i Neymarem.
-Córciu! Na całe szczęście nic poważniejszego Ci się nie stało! - powiedziała moja mama gdy wyszła z gabinetu.
-Będę tu musiała być przez cały tydzień? - zapytałam.
-Tak, lekarz mi tak powiedział.
-No to zajebiście! Tydzień wakacji w dupie - powiedziałam.
-Szybko Ci to zleci. Będziemy Cię codziennie odwiedzać - powiedziała Kamila.
-No mam nadzieję - zaśmiałam się.
-Piętro wyżej jest taka jakby restauracja, może pójdziemy tam i tam na spokojnie sobie porozmawiamy? - zapytałam.
Wszyscy się zgodzili, a następnie udaliśmy się do "restauracji".
Resztę dnia spędziłam z rodziną, Rafaelą i Neymarem.
-Ola, idę do auta i przyniosę Ci torbę z ubraniami. Całe szczęście, że Twoja mama pomyślała i przywiozła Ci coś na przebranie - powiedziała Kamila po czym uśmiechnęła się do mojej mamy.
-Okej - uśmiechnęłam się.
Po paru minutach Kamila była już z powrotem. W ręku miała małą czarną torbę. Położyła ją koło mnie i usiadła przy stoliku przy którym wszyscy siedzieliśmy. Po jakis 30 minutach mama wstała i powiedziała:
-Będziemy już jechać. Przyjdziemy znowu jutro.
-Okej - uśmiechnęłam się - Mamuś! Przywieź mi ładowarkę do telefonu - zaśmiałam się.
-Ok, jak nie zapomnę - odpowiedziała.
-To do zobaczenia jutro! - pożeganałam się z ciocią, wujkiem, Kamilą i mamą.
Jak moja rodzina opuściła "restaurację", w której siedzieliśmy odezwał się Neymar:
-My też będziemy już jechać, ale ja na pewno jutro Cię znów odwiedzę - uśmiechnął się.
-Dobrze - także się uśmiechnęłam.
-Pa skarbie! Trzymaj się - powiedziała Rafaela uśmiechając się.
-Dziękuję, że przyjechaliście - powiedziałam do nich.
-Do jutra! - powiedział Neymar, podszedł do mnie i pocałował.
-Cześć - uśmiechnęłam się gdy skończył mnie całować.
Po chwili przyszła pielęgniarka i zaprowadziła mnie do sali, w której miałam leżeć przez najbliższy tydzień.
Położyłam się na łóżku i po prostu zasnęłam.
*Tydzień później*
-Wzięłaś wszystkie rzeczy? - zapytał Neymar.
-Tak, chyba tak - odpowiedziałam.
-Ok. Lekarz powiedział żebyś jeszcze podeszła do niego. Ma jakieś papiery dla Ciebie - uśmiechnął się Brazylijczyk.
-Dobrze, to ja idę jeszcze do lekarza, a Ty poczekaj na mnie chwilę - powiedziała i wyszłam z sali, w której oboje się znajdowaliśmy.
Po 5 minutach wyszłam z gabinetu lekarza.
-I niech pani uważa na siebie! - powiedział do mnie lekarz.
-Dobrze, będę uważać - uśmiechnęłam się do niego.
-Możemy jechać - powiedziałam do bruneta, który siedział na korytarzu, a w ręku trzymał moją torbę.
-Ok, to chodźmy do samochodu - uśmiechnął się, po czym oboje wyszliśmy z budynku.
Neymar jak zawsze otworzył mi drzwi pasażera na co ja powiedziałam ciche "dziękuję". Po chwili chłopak siedział już obok mnie.
-Jedziemy do mnie czy mam odwieźć Cię do domu? - zapytał.
-Do domu. Może wieczorem przyjadę do Ciebie - odpowiedziałam.
-Wieczorem idę na imprezę - powiedział.
-Aaa, to spotkamy się kiedy indziej - powiedziałam.
Przez resztę drogi obydwoje siedzieliśmy cicho. Po 30 minutach podjechaliśmy pod dom wujka.
-Dziękuję, że po mnie przyjechałeś i mnie odwiozłeś - powiedziałam.
-Nie masz za co dziękować - uśmiechnął się do mnie.
-Jak będziesz miał czas, to zadzwoń.
-Okej, a nie chcesz iść ze mną na imprezę? - zapytał.
-Nie, nie czuję się jeszcze na siłach żeby imprezować - odpowiedziałam.
-Rozumiem - uśmiechnął się.
Dałam mu buziaka na pożegnanie i poszłam do domu.
-Jestem! - krzyknęłam.
-Ola! - krzyknęła Kamila. Po chwili przyszła także moja mama i zaczęła mnie przytulać.
-Mamo! Udusisz mnie! - zaczęłam się śmiać.
-Jak dobrze, że jesteś już w domu - powiedziała i się uśmiechnęła.
-Też się cieszę, że jestem już w domu. Miałam już dość tego szpitala. Te białe ściany mnie przerażały - powiedziałam, a mama i Kamila zaczęły się śmiać.
-Cioci i wujka nie ma? - zapytałam.
-Nie, pojechali na zakupy. Dziś wieczorem mamy grilla- oznajmiła moja kuzynka.
-Oo, to świetnie1 Ale teraz to ja idę się zdrzemnąć!
-Jest po dwunastej, a Ty masz zamiar iść spać?! - zapytała Kamila.
-Jestem zmęczona. W szpitalu w ogóle nie potrafiłam zasnąć - odpowiedziałam.
-Okej, to idź się połóż - powiedziała kuzynka.
-Jakbym przed piętnastą sama się nie budziła, to mnie obudź - powiedziałam do Kamili.
-Dobrze - usmiechnęła się.
Odwzajemniłam uśmiech, a następnie poszłam do swojego pokoju. Rzuciłam torbę na podłogę i poszłam do łazienki przebrać się w piżamę. Wyszłam z łazienki i od razu rzuciłam się na łóżko. Nakryłam się kołdrą po same uszy i zasnęłam.
-------------------------------------------------------------------------------------------------------------
Na początek chciałam Was wszystkich przeprosić, że rozdział dodaję dopiero teraz. ;/ Miałam dużo nauki, brak weny itp. ;/ Obiecuję, że będę starała się dodawać rozdziały co tydzień. :) Jak zwykle piszcie swoje opinie w komentarzach! :) Chciałabym aby KAŻDY kto przeczyta rozdział zostawił komentarz (można z anonima ;)) ) Chcę zobaczyć ile osób czyta moje opowiadanie! :)