sobota, 3 stycznia 2015

Rozdział 2.

Jesteśmy. W mojej kochanej Barcelonie.
-Mamuś o której przyjedzie taksówka? – zapytałam zniecierpliwiona.
-Za jakieś 10 minut powinna być.
-Ok, a dzwoniłaś już do wujka Staszka, że jesteśmy? – zapytałam.(Wujek Staszek – brat mojej mamy. Mieszka w Barcelonie niedaleko Camp Nou wraz z jego żoną Anetą i dwójką dzieci)
-Tak, dzwoniłam – odpowiedziała na moje pytanie uśmiechając się.Wykorzystując to, że mam jeszcze chwilę czasu porobiłam parę zdjęć i wrzuciłam oczywiście na Instagrama z dopiskiem „W końcu w kochanej Barcelonie <3”.
-Oluś, chodź taksówka przyjechała.Taksówkarz wziął nasze walizki, zapakował je i ruszyliśmy. Po jakiś 15 minutach byliśmy już na miejscu.-Dziękuję bardzo, miłego dnia! – rzekła uprzejmie mama do taksówkarza.
-Ola, Monika! Witajcie! – zawołał wujek widząc nas.
Mama i wujek padli sobie w ramiona, w końcu nie widzieli się 2 lata. Po przywitaniu się ze wszystkimi poszłam się rozpakować do pokoju w którym miałam „mieszkać” przez najbliższy miesiąc. Kto wie, może zostanę na dłużej jeśli mi się tu spodoba.
-Co powiecie na to aby pozwiedzać Barcelonę? – zaproponowała ciocia Aneta.
-Jestem za! – krzyknęłam z radością.
-To zbierajcie się, za 10 minut wychodzimy.
Poszłam do pokoju ubrałam krótkie czarne spodenki i bluzkę Neymara z Barcy z nadzieją, że gdzieś go spotkam przechadzającego się po uliczkach Barcelony.
-Wychodzimy! – zawołała ciocia z dołu.
Szybko wzięłam telefon i zeszłam na dół. Na dworze było bardzo gorąco, świeciło słońce, nie było wiatru. Cudowna pogoda na to żeby iść na plażę i się poopalać. Ale opalanie w swoim czasie, teraz muszę nacieszyć się urokami pięknej Barcelony.
-Ola spójrz. Camp Nou – powiedział do mnie wujek wiedząc, że jestem wielką fanką FC Barcelony oraz samego Neymara.
-O jezu, jaki ogromny! – nie wierzyłam własnym oczom w to co zobaczyłam.
Musiałam zrobić fotki! I oczywiście dodać na Instagrama.
-Wujku, możemy tam wejść? – zapytałam z nadzieją.
-Jasne, ale nie teraz. Barca ma właśnie trening.
-Jezu, naprawdę? – byłam wniebowzięta.
-Tak, chcesz poczekać aż skończą trening? Może w końcu spotkasz Neymara i innych piłkarzy.
-Jasne, że chcę! – krzyknęłam z radości.
Usiadłam na ławkę i niecierpliwie czekałam aż trening się zakończy. Po jakiejś godzinie czekania zobaczyłam jak coraz więcej osób zbiera się pod stadionem. Mnóstwo ludzi w koszulkach zawodników. Miałam marne szanse na to żeby dostać autograf od Ney’a czy zrobienia sobie zdjęcia z nim, ale nie traciłam nadziei. Przynajmniej go zobaczę, na żywo.
-Ola, wychodzą! Chodź szybko! – krzyczał wujek.
Tak jak myślałam, wszyscy ci ludzie co tam stali rzucili się na piłkarzy FC Barcelony. Pobiegłam do wujka. Próbowałam się przecisnąć przez cały ten tłum i w końcu go zobaczyłam. Stał tam taki uśmiechnięty rozdając autografy i robiąc sobie zdjęcia z fanami. Kochałam ten jego uśmiech. Zaczęłam krzyczeć:
-Neymar, Neymar!!!
I wtedy podniósł głowę i spojrzał mi prosto w oczy. Odpłynęłam.
-------------------------------------
Macie rozdział drugi! :) Czekam na opinie w komentarzach! :)

1 komentarz: