-Ola, wstawaj - usłyszałam głos mamy.
-Po co? - zapytałam zaspanym głosem.
-Jedziemy przecież na zakupy, nie pamiętasz jak wczoraj o tym mówiliśmy?
-Pamiętam, pamiętam. Mamuś przepraszam, ale nie pojadę z Wami. Źle się czuję - skłamałam.
-O jeju, to może zostanę razem z Tobą? - zapytała zmartwiona.
-Nie, nie. Wezmę tabletki i na pewno mi przejdzie. Jedźcie i bawcie się dobrze - rzekłam uśmiechając się.
-Ok, ale jakby się coś działo to dzwoń od razu do mnie - powiedziała, ucałowała mnie w czoło i wyszła.
Nie miałam ochoty na zakupy. Nie dzisiaj. Gdy usłyszałam gdy już wszyscy wychodzą z domu poszłam do łazienki się ubrać. Założyłam dresy. Uwielbiłam w nich chodzić. Sprawdziłam godzinę. Była 8:31. "Jezu, czemu nie mogę chociaż raz spać do 10?" pomyślałam i wyszłam na balkon zaczerpnąć świeżego powietrza. Pogoda była niesamowita. Było cieplutko. Wróciłam do pokoju po telefon i z powrotem poszłam na balkon. Jak zwykle sprawdziłam Instagrama i Facebook'a. Kilka moich znajomych dodało zdjęcia z wakacji, a tak poza tym nic ciekawego nie było ani na Insta ani FB. Odłożyłam telefon na stolik i zaczęłam podziwiać piękno Barcelony. Z zamyślenia wyrwały mnie wibracje telefonu. Dzwonił Neymar. Nie chciałam z nim gadać, więc odrzuciłam połączenie. Zadzwonił drugi, trzeci raz. Nie odbierałam. Za czwartym razem pomyślała, że nie da za wygraną więc odebrałam.
-Tak, słucham.
-Co, nie masz ochoty ze mną gadać? - zapytał.
-Nie.. no w sensie.. - nie dokończyłam, bo mi przerwał.
-Rozumiem.. Jak tam na zakupach?
-Nie jechałam, bo się źle czuję. No, tak jakby - odpowiedziałam.
-Czyli?
-Nie chciało mi się z nimi jechać, więc skłamałam, że się źle czuję - opowiedziałam mu na pytanie.
-Oo, to mam rozumieć, że siedzisz teraz sama w domu i pewnie się nudzisz? To co powiesz na spacer? - zaproponował.
-Nie, przepraszam - odmówiłam mu
-No proszę, krótki spacer. Zabiorę Cię gdzieś gdzie nie ma tak dużo ludzi i tak pogadamy, poznamy się lepiej.
-Wiesz, ja wiem o Tobie sporo rzeczy.. No dobra. Zgadzam się - dałam mu się przekonać.
-To podeślij mi SMS'EM Twój adres, to podjadę po Ciebie - rzekł.
W jego głosie wyraźnie było słychać, że cieszy się z tego, że się zgodziłam.
-Ok, to do zobaczenia - rozłączyłam się.
Szybko wystukałam adres i wysłałam mu. Poszłam się przeberać, bo przecież nie pójdę na spacer z tak sławną osobą w dresach. Postanowiłam, że założę granatową spódniczkę, zwykłą białą bluzkę na ramiączkach i do tego naszyjnik i bransoletkę, którą dostałam od mamy. Włosy uczesałam w kłosa. Byłam gotowa do wyjścia. Na Ney'a nie musiałam długo czekać. Był pod domem wujka po 5 minutach po tym jak byłam już ubrana i uczesana. Wzięłam telefon i zeszłam szybko na dół gdy usłyszałam dzwonek do drzwi.
-Pięknie wyglądasz - powiedział Brazylijczyk na mój widok.
-Dziękuję - rzekłam i lekko się uśmiechnęłam.
-Wolisz się przejść czy jechać autem od razu na miejsce? - zapytał.
-Mi to obojętnie.
-To chodź, przejdziemy się. Piękna pogoda dziś jest - rzekł po czym pociągnął mnie za rękę żebym szła obok niego, a nie kawałek za nim tak jak zamierzałam.
Dojście na miejsce zajęło nam z dobrą godzinę. Gdy szliśmy opowiedziałam Neymarowi trochę o mnie, a on o sobie. Większość rzeczy, które mówił o sobie, to znałam.
-Jesteśmy na miejscu - powiedział, gdy doszliśmy do malutkiego parku.
Rzeczywiście, jest tu o wiele, wiele mniej ludzi niż w samym centrum Barcelony. Usiedliśmy na ławkę.
-Ile już lat jesteś moją fanką? - zapytał z zaciekawieniem.
-Cztery lata.
-Łoo, sporo czasu - zaśmiał się.
Nie odpowiedziałam, tylko się uśmiechnęłam. Neymar co chwile zadawał mi jakieś pytania, ale ja zazwyczaj odpowiadałam pojedynczymi wyrazami.
-Co Ty taka małomówna?
-Sama nie wiem, przepraszam - powiedziałam i spuściłam głowę w dół.
-Stało się coś? - zapytał chwytając mnie za rękę.
-Nie - rzekłam i wyciągnęłam moją rękę z jego objęć.
Nie zadawał już więcej pytań. Siedzieliśmy w ciszy dopóki nagle nie zaczął padać deszcz.
-No nie, a miało świecić słońce - powiedział Ney patrząc na zachmurzone niebo -Chodź odprowadzę Cię do domu. Nie opłaca się siedzieć jeśli pada.
Całą drogę powrotną szliśmy w milczeniu. Co parę minut czułam na sobie jego wzrok. Gdy doszliśmy pod dom zobaczyłam, że mama wraz z ciocią i wujkiem oraz Kamilą i Damianem jeszcze nie wrócili z zakupów.
-Dziękuję, że mnie odprowadziłeś.
-Nie ma za co, ale tak czy tak bym szedł z Tobą, bo zostawiłem tu moje auto - powiedział wskakując ruchem głowy jego wypasioną brykę.
-No tak, dziękuję też Ci za dzisiejszy spacer - uśmiechnęłam się do niego.
-Cała przyjemność po mojej stronie.
-To ja już pójdę, cześć - powiedziałam i skierowałam się w stronę drzwi, ale nagle poczułam, że Juninho łapie mnie za nadgarstek.
-Zaczekaj - powiedział i spojrzał mi prosto w oczy.
-Tak, o co chodzi? - zapytałam trochę zdziwiona.
Nie odpowiedział. Zobaczyłam jak jego usta zbliżają się do moich. Wiedziałam co chciał zrobić. Musiałam go powstrzymać żeby tego nie zrobił.
-Nie, Neymar, nie.. Muszę już iść - powiedziałam szybko, wyrwałam rękę z jego silnego uścisku i czym prędzej weszłam do domu. Oparłam się o drzwi. Usłyszałam dźwięk zamykanych drzwi i po chwili dźwięk odjeżdżającego auta. Nie wiedziałam co mam o tym wszystkim myśleć. O tym do czego by doszło gdybym go nie powstrzymała.
"Czyżby on zaczął coś do mnie czuć? Nie, na pewno nie. A jeśli tak, nie mogę mu na to pozwolić".
-------------------------------------
Uff, udało mi się napisać ten rozdział piąty. Na ask'u tak bardzo mnie prosiliście abym go napisała, to macie :) Dla moich kochanych czytelników wszystko, haha <3 Co sądzicie o tym rozdziale? Podoba się? Czekam na komentarze! ^^
-Po co? - zapytałam zaspanym głosem.
-Jedziemy przecież na zakupy, nie pamiętasz jak wczoraj o tym mówiliśmy?
-Pamiętam, pamiętam. Mamuś przepraszam, ale nie pojadę z Wami. Źle się czuję - skłamałam.
-O jeju, to może zostanę razem z Tobą? - zapytała zmartwiona.
-Nie, nie. Wezmę tabletki i na pewno mi przejdzie. Jedźcie i bawcie się dobrze - rzekłam uśmiechając się.
-Ok, ale jakby się coś działo to dzwoń od razu do mnie - powiedziała, ucałowała mnie w czoło i wyszła.
Nie miałam ochoty na zakupy. Nie dzisiaj. Gdy usłyszałam gdy już wszyscy wychodzą z domu poszłam do łazienki się ubrać. Założyłam dresy. Uwielbiłam w nich chodzić. Sprawdziłam godzinę. Była 8:31. "Jezu, czemu nie mogę chociaż raz spać do 10?" pomyślałam i wyszłam na balkon zaczerpnąć świeżego powietrza. Pogoda była niesamowita. Było cieplutko. Wróciłam do pokoju po telefon i z powrotem poszłam na balkon. Jak zwykle sprawdziłam Instagrama i Facebook'a. Kilka moich znajomych dodało zdjęcia z wakacji, a tak poza tym nic ciekawego nie było ani na Insta ani FB. Odłożyłam telefon na stolik i zaczęłam podziwiać piękno Barcelony. Z zamyślenia wyrwały mnie wibracje telefonu. Dzwonił Neymar. Nie chciałam z nim gadać, więc odrzuciłam połączenie. Zadzwonił drugi, trzeci raz. Nie odbierałam. Za czwartym razem pomyślała, że nie da za wygraną więc odebrałam.
-Tak, słucham.
-Co, nie masz ochoty ze mną gadać? - zapytał.
-Nie.. no w sensie.. - nie dokończyłam, bo mi przerwał.
-Rozumiem.. Jak tam na zakupach?
-Nie jechałam, bo się źle czuję. No, tak jakby - odpowiedziałam.
-Czyli?
-Nie chciało mi się z nimi jechać, więc skłamałam, że się źle czuję - opowiedziałam mu na pytanie.
-Oo, to mam rozumieć, że siedzisz teraz sama w domu i pewnie się nudzisz? To co powiesz na spacer? - zaproponował.
-Nie, przepraszam - odmówiłam mu
-No proszę, krótki spacer. Zabiorę Cię gdzieś gdzie nie ma tak dużo ludzi i tak pogadamy, poznamy się lepiej.
-Wiesz, ja wiem o Tobie sporo rzeczy.. No dobra. Zgadzam się - dałam mu się przekonać.
-To podeślij mi SMS'EM Twój adres, to podjadę po Ciebie - rzekł.
W jego głosie wyraźnie było słychać, że cieszy się z tego, że się zgodziłam.
-Ok, to do zobaczenia - rozłączyłam się.
Szybko wystukałam adres i wysłałam mu. Poszłam się przeberać, bo przecież nie pójdę na spacer z tak sławną osobą w dresach. Postanowiłam, że założę granatową spódniczkę, zwykłą białą bluzkę na ramiączkach i do tego naszyjnik i bransoletkę, którą dostałam od mamy. Włosy uczesałam w kłosa. Byłam gotowa do wyjścia. Na Ney'a nie musiałam długo czekać. Był pod domem wujka po 5 minutach po tym jak byłam już ubrana i uczesana. Wzięłam telefon i zeszłam szybko na dół gdy usłyszałam dzwonek do drzwi.
-Pięknie wyglądasz - powiedział Brazylijczyk na mój widok.
-Dziękuję - rzekłam i lekko się uśmiechnęłam.
-Wolisz się przejść czy jechać autem od razu na miejsce? - zapytał.
-Mi to obojętnie.
-To chodź, przejdziemy się. Piękna pogoda dziś jest - rzekł po czym pociągnął mnie za rękę żebym szła obok niego, a nie kawałek za nim tak jak zamierzałam.
Dojście na miejsce zajęło nam z dobrą godzinę. Gdy szliśmy opowiedziałam Neymarowi trochę o mnie, a on o sobie. Większość rzeczy, które mówił o sobie, to znałam.
-Jesteśmy na miejscu - powiedział, gdy doszliśmy do malutkiego parku.
Rzeczywiście, jest tu o wiele, wiele mniej ludzi niż w samym centrum Barcelony. Usiedliśmy na ławkę.
-Ile już lat jesteś moją fanką? - zapytał z zaciekawieniem.
-Cztery lata.
-Łoo, sporo czasu - zaśmiał się.
Nie odpowiedziałam, tylko się uśmiechnęłam. Neymar co chwile zadawał mi jakieś pytania, ale ja zazwyczaj odpowiadałam pojedynczymi wyrazami.
-Co Ty taka małomówna?
-Sama nie wiem, przepraszam - powiedziałam i spuściłam głowę w dół.
-Stało się coś? - zapytał chwytając mnie za rękę.
-Nie - rzekłam i wyciągnęłam moją rękę z jego objęć.
Nie zadawał już więcej pytań. Siedzieliśmy w ciszy dopóki nagle nie zaczął padać deszcz.
-No nie, a miało świecić słońce - powiedział Ney patrząc na zachmurzone niebo -Chodź odprowadzę Cię do domu. Nie opłaca się siedzieć jeśli pada.
Całą drogę powrotną szliśmy w milczeniu. Co parę minut czułam na sobie jego wzrok. Gdy doszliśmy pod dom zobaczyłam, że mama wraz z ciocią i wujkiem oraz Kamilą i Damianem jeszcze nie wrócili z zakupów.
-Dziękuję, że mnie odprowadziłeś.
-Nie ma za co, ale tak czy tak bym szedł z Tobą, bo zostawiłem tu moje auto - powiedział wskakując ruchem głowy jego wypasioną brykę.
-No tak, dziękuję też Ci za dzisiejszy spacer - uśmiechnęłam się do niego.
-Cała przyjemność po mojej stronie.
-To ja już pójdę, cześć - powiedziałam i skierowałam się w stronę drzwi, ale nagle poczułam, że Juninho łapie mnie za nadgarstek.
-Zaczekaj - powiedział i spojrzał mi prosto w oczy.
-Tak, o co chodzi? - zapytałam trochę zdziwiona.
Nie odpowiedział. Zobaczyłam jak jego usta zbliżają się do moich. Wiedziałam co chciał zrobić. Musiałam go powstrzymać żeby tego nie zrobił.
-Nie, Neymar, nie.. Muszę już iść - powiedziałam szybko, wyrwałam rękę z jego silnego uścisku i czym prędzej weszłam do domu. Oparłam się o drzwi. Usłyszałam dźwięk zamykanych drzwi i po chwili dźwięk odjeżdżającego auta. Nie wiedziałam co mam o tym wszystkim myśleć. O tym do czego by doszło gdybym go nie powstrzymała.
"Czyżby on zaczął coś do mnie czuć? Nie, na pewno nie. A jeśli tak, nie mogę mu na to pozwolić".
-------------------------------------
Uff, udało mi się napisać ten rozdział piąty. Na ask'u tak bardzo mnie prosiliście abym go napisała, to macie :) Dla moich kochanych czytelników wszystko, haha <3 Co sądzicie o tym rozdziale? Podoba się? Czekam na komentarze! ^^
Cudowny <3 pisz dzisiaj kolejny <3
OdpowiedzUsuńKochana to jest po prostu niesamowite ♥ Z niecierpliwością czekam na następny rozdział ;)
OdpowiedzUsuńNey będzie walczył o nią <33 hah czekam na nn :)
OdpowiedzUsuń